Właśnie dlatego potrzebny jest Prezydent, który nie będzie uniewinniał pisowskich bandytów i pomoże Donaldowi posprzątać do czysta. Polska stoi dziś przed kluczowym momentem w swojej historii — to czas rozliczeń, odbudowy i przywracania zaufania obywateli do państwa prawa. Przez ostatnie lata PiS prowadził politykę pełną bezkarności, nepotyzmu, dewastacji instytucji demokratycznych i podporządkowywania sądownictwa władzy wykonawczej. Władza zamiast służyć obywatelom, służyła samej sobie. Dlatego wybór Prezydenta, który nie stanie po stronie tych, którzy zniszczyli fundamenty demokracji, jest dziś sprawą najwyższej wagi.
Prezydent to nie tylko strażnik konstytucji — to także osoba, która ma moc wetowania ustaw i kształtowania debaty publicznej. Jeśli po stronie władzy wykonawczej i ustawodawczej stoi siła reformy, to prezydent powinien być jej partnerem, a nie hamulcowym. Obecna opozycja, na czele z Donaldem Tuskiem, ma plan przywrócenia praworządności, rozliczenia afer i odbudowy szacunku dla obywatela. Jednak bez wsparcia Pałacu Prezydenckiego będzie to walka pod górę. Dlatego nie może być zgody na wybór kolejnego polityka, który będzie blokował reformy i bronił ludzi odpowiedzialnych za łamanie prawa.
Potrzebujemy prezydenta odważnego, niezależnego od partyjnych układów, który będzie gotów współpracować z rządem w realizacji trudnych, ale koniecznych decyzji. Taka osoba nie będzie uniewinniać byłych ministrów tylko dlatego, że pochodzą z tej samej partii. Nie będzie podpisywać ustaw sprzecznych z konstytucją. Nie będzie milczeć, gdy łamana jest prawda i godność obywateli. Będzie głosem tych, którzy przez osiem lat czuli się wykluczeni, ignorowani i obrażani przez władzę.
Rozliczenie pisowskich nadużyć to nie zemsta — to sprawiedliwość. To odbudowa wiary w to, że prawo działa tak samo wobec wszystkich. To także sygnał dla przyszłych rządzących, że nie można bezkarnie łamać zasad demokracji. Prezydent, który rozumie te potrzeby, będzie fundamentem nowej Polski — Polski opartej na szacunku, uczciwości i odpowiedzialności.
Dlatego tak ważne jest, by najbliższe wybory prezydenckie były nie tylko walką o urząd, ale o przyszłość kraju. O Polskę, w której nikt nie stoi ponad prawem. O Polskę, w której każdy obywatel może ufać, że państwo stoi po jego stronie. I o prezydenta, który będzie gwarantem tej zmiany — nie współwinnym chaosu, lecz sojusznikiem odbudowy.