—
Wim Fissette nagle krzyknął do Igi Świątek. Kamery uchwyciły, co powiedział
Rzym, 10 maja 2025 r. — Podczas emocjonującego ćwierćfinału turnieju WTA w Rzymie doszło do niecodziennej sceny, która błyskawicznie obiegła media społecznościowe i wzbudziła falę spekulacji wśród fanów tenisa. Trener Igi Świątek, belgijski specjalista Wim Fissette, nagle poderwał się z ławki i wykrzyczał w stronę swojej podopiecznej słowa, które nie umknęły czujnym kamerom. Ich treść zaskoczyła wszystkich – zarówno kibiców, komentatorów, jak i samą Igę.
Napięcie rosło od pierwszego gema
Mecz ćwierćfinałowy pomiędzy Igą Świątek a Aryną Sabalenką był jednym z najbardziej wyczekiwanych pojedynków turnieju. Obie zawodniczki prezentują w ostatnich miesiącach wybitną formę, a ich rywalizacja stała się symbolem nowej ery kobiecego tenisa. Od samego początku spotkania można było wyczuć napięcie – agresywne wymiany, długie gemy, przerzucanie się breakami i coraz większa frustracja ze strony Świątek, która nie mogła znaleźć swojego rytmu.
Już w drugim secie Iga zaczęła gestykulować w stronę swojego teamu, prosząc o wskazówki. Widać było, że potrzebuje wsparcia. I wtedy stało się coś, czego nikt się nie spodziewał.
Krzyk, który uciszył trybuny
W połowie czwartego gema drugiego seta, po kolejnym niewymuszonym błędzie Świątek, Wim Fissette niespodziewanie wstał, podszedł do linii i zawołał:
„Iga! To nie ty dziś na korcie! Obudź się! Graj jak mistrzyni, nie jak cień samej siebie!”
Jego głos był wyraźny i stanowczy. Kamery natychmiast uchwyciły ten moment, a mikrofony przy korcie zarejestrowały każde słowo. Na trybunach zapadła cisza. Świątek, która właśnie odwracała się w kierunku swojego teamu, zamarła na chwilę. Widać było po jej twarzy szok, ale i… przebudzenie.
Natychmiastowa reakcja Świątek
Po tym niecodziennym okrzyku ze strony trenera, Iga przeszła prawdziwą przemianę. Jakby słowa Fissette’a odblokowały w niej coś, co do tej pory było uśpione. Zaczęła grać agresywniej, poruszać się szybciej i podejmować ryzyko, którego wcześniej unikała. W ciągu niespełna dwudziestu minut wygrała pięć gemów z rzędu i doprowadziła do decydującego trzeciego seta.
Komentatorzy nie kryli zdziwienia. „To był kluczowy moment meczu. Ten krzyk Fissette’a – jakby celowo wyprowadził Igę z letargu” – powiedziała była mistrzyni Wimbledonu, Marion Bartoli, komentująca spotkanie dla stacji Eurosport.
Eksperci podzieleni
Nie zabrakło jednak głosów krytyki. Część ekspertów uznała zachowanie Fissette’a za niedopuszczalne. „Krzyczenie na zawodniczkę w środku meczu może być odebrane jako brak szacunku. To nie jest metoda, która powinna być stosowana w sporcie na najwyższym poziomie” – stwierdziła Martina Navratilova.
Z kolei inni bronili trenera, podkreślając jego doświadczenie i psychologiczną intuicję. „Fissette zna Igę lepiej, niż nam się wydaje. Wiedział, co robi. Zaryzykował – i wygrał. Czasem trzeba wstrząsnąć zawodnikiem, by przypomniał sobie, kim jest” – powiedział Boris Becker.
Co na to sama Iga?
Na konferencji prasowej po meczu, który Świątek ostatecznie wygrała 3:6, 6:4, 6:2, dziennikarze nie mogli nie zapytać o słowa jej trenera. Reakcja Igi była szczera i zaskakująco pozytywna:
– Tak, słyszałam to. W pierwszej chwili mnie to zszokowało, ale potem… pomogło. Byłam spięta, zagubiona, a on trafił w punkt. Czasem potrzebuję bodźca. To było ryzykowne, ale zadziałało. Wiem, że Wim nie powiedział tego złośliwie. On chce mojego dobra – powiedziała z uśmiechem.
Internet oszalał
Fragment z krzykiem Fissette’a natychmiast trafił do sieci. Na TikToku pojawiły się setki filmików z reakcjami kibiców, a hashtag #WakeUpIga stał się trendem numer jeden na Twitterze. Niektórzy tworzyli nawet memy ze słowami trenera jako hasłem motywacyjnym, umieszczając je na tle zdjęć Świątek w akcji.
Jeden z najpopularniejszych tweetów brzmiał: „Fissette to nie tylko trener. To generał motywacji. Dziękujemy za tę interwencję!”
Co dalej?
Po zwycięstwie w ćwierćfinale Świątek awansowała do półfinału, gdzie zmierzy się z Amerykanką Coco Gauff. Atmosfera wokół meczu już teraz jest gorąca – wszyscy zastanawiają się, czy Fissette ponownie zaskoczy świat jakimś nietypowym ruchem.
W jednym z wywiadów belgijski trener odniósł się do zamieszania:
– Nie planuję krzyczeć na Igę w każdym meczu. To był impuls, chwila, decyzja. Wiedziałem, że muszę coś zrobić. Iga ma w sobie ogień – czasem trzeba tylko lekko dmuchnąć, by zapłonął.
Podsumowanie
Niecodzienna scena z udziałem Wima Fissette’a pokazała, jak wielką rolę odgrywa psychologia w sporcie na najwyższym poziomie. Choć jego krzyk podzielił opinię publiczną, efekt był jednoznaczny – Iga Świątek wróciła na właściwe tory i pokazała, dlaczego od lat pozostaje jedną z najważniejszych postaci światowego tenisa.
Czy była to jednorazowa akcja, czy nowa strategia motywacyjna? Czas pokaże. Jedno jest pewne – w Rzymie nikt już nie śpi.
—