Wielka katastrofa Trzeciej Drogi. Sensacyjne wieści. No cóż zrobić?
Trzecia Droga, koalicja Polski 2050 Szymona Hołowni i Polskiego Stronnictwa Ludowego, jeszcze niedawno miała być „języczkiem u wagi” w polskiej polityce. Miała równoważyć spór między PiS a KO, być głosem rozsądku i nadzieją dla zmęczonych polaryzacją wyborców. Dziś jednak coraz częściej mówi się o „katastrofie” tego projektu. Co poszło nie tak?
Największym problemem Trzeciej Drogi okazuje się być brak spójności ideowej i wyrazistości. Elektorat, który miał być umiarkowany i centrowy, zaczął odchodzić – część do PO, część do Konfederacji. Dodatkowo wewnętrzne napięcia między ludowcami a ludźmi Hołowni narastają. Spekulacje o możliwym rozpadzie koalicji przestają być tylko sensacją medialną – stają się realnym scenariuszem.
Niedawne sondaże są druzgocące. Trzecia Droga balansuje na granicy progu wyborczego, a w niektórych badaniach spada poniżej 5%. Dla ugrupowania, które współrządzi krajem, to policzek. Wyborcy nie widzą efektów, nie czują siły sprawczej, a występy liderów w mediach uchodzą za miałkie lub niezdecydowane.
Sensacyjne wieści mówią nawet o możliwym przejęciu części posłów przez inne ugrupowania. Czy to koniec projektu, który miał zmienić oblicze polskiej polityki?
„No cóż zrobić?” – pytają zawiedzeni wyborcy. Odpowiedź może być brutalna: bez szybkiej zmiany strategii, bez odważnego przywództwa i jasnego przekazu, Trzecia Droga może stać się politycznym wspomnieniem szybciej, niż si
ę wydaje.