—
Tylko 76 Minut i… Zaskakujący Werdykt Kibiców o Świątek
Iga Świątek po raz kolejny udowodniła, że jej dominacja na światowych kortach nie jest przypadkiem. Jednak tym razem, mimo szybkiego zwycięstwa i zaledwie 76 minut gry, kibice wystawili jej opinię, która zaskoczyła nawet największych ekspertów tenisa. Co się wydarzyło? Dlaczego triumf Polki wzbudził aż takie kontrowersje?
Mecz, który miał być formalnością
Turniej w Stuttgarcie od zawsze był jednym z ulubionych przystanków Igi Świątek na trasie WTA. Halowa nawierzchnia ziemna wydaje się wręcz stworzona pod jej styl gry. Rywalką Polki w ćwierćfinale była 21-letnia Amerykanka Clara Walters – utalentowana, ale kompletnie niedoświadczona w starciach z topowymi zawodniczkami.
Od pierwszej piłki mecz przebiegał pod dyktando Świątek. Break w pierwszym gemie, potem kolejny, i jeszcze jeden. Wystarczyło zaledwie 26 minut, by zakończyć pierwszego seta wynikiem 6:0. Drugi trwał nieco dłużej – 50 minut – ale i tak zakończył się pewnym 6:2.
Publiczność biła brawo, komentatorzy nie szczędzili pochwał, a trener Igi kiwał głową z uznaniem. Wydawałoby się, że wszystko przebiegło perfekcyjnie.
Reakcja kibiców: mieszane uczucia
Zaraz po zakończeniu meczu na oficjalnym profilu WTA pojawił się wpis: „Dominacja Świątek – 76 minut i ćwierćfinał w kieszeni!” W odpowiedzi pojawiło się jednak coś nieoczekiwanego. Komentarze kibiców były zaskakująco… krytyczne.
„Z całym szacunkiem, ale czy ona naprawdę musi gnieść każdą rywalkę jak walec?” – napisał jeden z fanów.
„Fajnie, że wygrywa, ale to już się robi nudne. Zero emocji, zero dramaturgii” – dodała inna osoba.
„Iga gra jak robot. Skuteczna? Tak. Ale gdzie radość z oglądania meczu?” – brzmi inny komentarz, który zdobył ponad 500 polubień.
Zaskakujący werdykt: „Za dobra dla tego sportu”?
Na jednej z największych tenisowych grup dyskusyjnych pojawiła się nawet ankieta: „Czy mecze Igi Świątek są… zbyt jednostronne?” Wyniki okazały się szokujące. Aż 61% z ponad 12 tysięcy głosujących odpowiedziało: „Tak, przez co oglądanie traci sens.”
Eksperci zaczęli zastanawiać się, czy przypadkiem nie jesteśmy świadkami fenomenu, który… szkodzi widowisku.
– Iga to tenisowa perfekcja. Ale perfekcja nie zawsze jest dobra dla widowiska. Ludzie kochają emocje, zaskoczenia, nieprzewidywalność. A Świątek gra tak, jakby każda piłka była zaprogramowana – powiedział były gracz i obecnie komentator Eurosportu, Thomas Helm.
Reakcja obozu Świątek: „Nie jesteśmy tu dla show”
Na konferencji prasowej Iga została zapytana wprost, co sądzi o opiniach, że… jest zbyt dobra.
– Szczerze? Nie wiem, jak mam to komentować. Gram tak, jak potrafię najlepiej. Nie wychodzę na kort, by tworzyć dramaty czy thriller. Moim celem jest wygrywać. Jeśli to komuś przeszkadza, to… nie musi mnie oglądać – odpowiedziała spokojnie, ale stanowczo.
Jej trener, Tomasz Wiktorowski, dodał:
– My nie jesteśmy ekipą, która kalkuluje: „może dziś zagramy wolniej, żeby było ciekawiej”. To nie show-biznes, to sport na najwyższym poziomie.
Czy Iga powinna się „hamować”?
W sieci pojawiły się nawet ironiczne komentarze sugerujące, że Świątek powinna… specjalnie tracić gemy, by mecze były bardziej zacięte.
„Może Iga powinna oddać kilka piłek w prezencie? Dla dobra dramaturgii!” – żartował jeden z internautów.
Jednak wielu kibiców stanęło w jej obronie.
„To nie wina Igi, że inne zawodniczki nie potrafią się jej przeciwstawić. To one powinny się poprawić, nie ona się pogarszać” – napisała fanka z Warszawy.
„Zamiast narzekać, doceńcie, że mamy wreszcie Polkę, która dominuje światowy tenis. To się nie zdarza często” – dodał ktoś inny.
Historia zna podobne przypadki
Nie jest to pierwszy raz, kiedy sportowiec zostaje skrytykowany za… zbyt dobrą formę. Podobne głosy pojawiały się, gdy Serena Williams wygrywała kolejne turnieje bez straty seta, czy gdy Novak Djoković miażdżył konkurencję w czasach swojej największej dominacji.
Wtedy również mówiono o „nudzie” i „braku emocji”, choć z perspektywy czasu wielu wspomina te czasy jako złotą erę tenisa.
Czy tak samo będzie z Igą Świątek?
Co dalej?
Świątek awansowała do półfinału, gdzie czeka ją teoretycznie trudniejsze zadanie – pojedynek z Aryną Sabalenką. Białorusinka jako jedna z nielicznych potrafiła już w przeszłości postawić się Polce. Czy tym razem zdoła przerwać jej zwycięską passę?
Na razie jednak cała tenisowa społeczność żyje pytaniem: czy dominacja Igi Świątek to dar… czy przekleństwo dla kobiecego tenisa?
Jedno jest pewne – w czasach, gdy sport często staje się spektaklem, Iga Świątek przypomina, że w jego sercu nadal powinno chodzić przede wszystkim o jedno: zwycięstwo.
—
Chcesz, żebym stworzył grafikę albo miniaturę pasującą do tego artykułu, np. Iga patrząca chłodno z rakietą, a w tle krytyczne komentarze?