—
To nie mogło się udać. To dlatego Świątek przegrała z Ostapenko
Kiedy Iga Świątek wychodziła na kort, kibice nie mieli wątpliwości – to będzie szybkie, jednostronne spotkanie. Liderka światowego rankingu, dominująca od miesięcy na mączce i twardych nawierzchniach, kontra nieprzewidywalna, ale chimeryczna Jelena Ostapenko. Statystyki, forma, ranking – wszystko przemawiało za Polką. A jednak to Łotyszka zeszła z kortu z uśmiechem, zostawiając Igę ze spuszczoną głową i pytaniami, na które trudno znaleźć odpowiedź. Ale jedna z nich wydaje się coraz bardziej oczywista.
To nie był dzień Świątek. Ale też – to nie był normalny dzień.
Jak się okazuje, jeszcze przed meczem, w kuluarach mówiło się o dziwnej atmosferze w sztabie Polki. Trener Tomasz Wiktorowski miał opuścić poranny trening, co samo w sobie było nietypowe. Spekulowano o chorobie, ale bardziej dociekliwi zauważyli coś jeszcze – po raz pierwszy od dawna Iga pojawiła się na korcie bez uśmiechu, z wyraźnym napięciem na twarzy.
Zamieszanie w sztabie? Plotki o zmianach?
Źródła zbliżone do obozu Świątek donoszą, że na kilka dni przed meczem z Ostapenko doszło do ostrej wymiany zdań między Igą a jednym z członków jej zespołu. Poszło podobno o… nowe plany marketingowe tenisistki, które kolidowały z jej treningowym rytmem. Mówi się, że Iga miała zostać twarzą globalnej kampanii znanej marki sportowej, ale warunki współpracy wymagałyby od niej nagrania kilku spotów reklamowych między meczami. Świątek, znana ze swojej skrupulatności i dbałości o rytuały, miała być wściekła.
– „To ją wytrąciło z równowagi. Zawsze była perfekcjonistką. Jeśli coś burzy jej plan, reaguje emocjonalnie,” – zdradza anonimowy członek jednej z federacji tenisowych, który miał okazję rozmawiać z ludźmi z otoczenia Igi.
Ostapenko zagrała jak w transie, ale… miała też pomocnika?
Z drugiej strony kortu – pewna siebie, skoncentrowana, od pierwszej piłki agresywna Jelena Ostapenko. Taką Jelenę zna każdy, kto pamięta jej niespodziewany triumf w Roland Garros w 2017 roku. Tyle że od tego czasu Łotyszka nie zbliżyła się do podobnego poziomu regularności. Tym razem jednak wyglądała, jakby dokładnie wiedziała, co robić.
Niektórzy obserwatorzy sugerują nawet, że Ostapenko mogła mieć dostęp do informacji na temat zagrywek Igi, które normalnie są utrzymywane w tajemnicy. Jak donosi dziennikarka włoskiego Eurosportu, tuż przed meczem zauważono fizjoterapeutę Ostapenko rozmawiającego z… byłym sparingpartnerem Świątek.
– „To mogło być przypadkowe spotkanie, ale na tym poziomie nie ma przypadków,” – mówi ekspert tenisowy Marco Bellini.
Psychiczna presja? Tajemniczy telefon przed meczem
Tuż przed rozpoczęciem meczu, kamery uchwyciły Igę prowadzącą krótką, ale wyraźnie emocjonalną rozmowę telefoniczną. Niektórzy twierdzą, że to był telefon od bliskiej osoby, inni sugerują, że mogło chodzić o sprawy zawodowe. Niezależnie od treści, po tej rozmowie Polka usiadła na ławce, wpatrując się w jeden punkt przez kilkadziesiąt sekund.
– „To nie była ta sama Iga. Grała bez energii, bez ognia. Jakby była gdzieś indziej myślami,” – ocenia była tenisistka Barbara Schett.
Statystyki nie kłamią – ale pokazują coś więcej
Patrząc na liczby, mecz wygląda jak wiele innych porażek faworytek. Świątek popełniła 32 niewymuszone błędy, miała tylko 49% skuteczności pierwszego serwisu, a jej drugi serwis był regularnie atakowany przez Ostapenko. Ale te liczby mówią coś jeszcze – że Polka była kompletnie nieprzygotowana na agresywny styl rywalki.
– „Wyglądała, jakby nie miała planu B. A Iga zawsze ma plan B,” – analizuje trenerka i była zawodniczka Marion Bartoli.
A może to… sabotaż?
Najbardziej radykalna teoria, która zaczyna krążyć w mediach społecznościowych, sugeruje możliwość sabotażu. Choć brzmi to jak teoria spiskowa, fani wskazują na kilka dziwnych zbiegów okoliczności: zaginione rakiety Igi przed meczem (musiała grać zapasowymi), nieobecność jednego z trenerów fizycznych, oraz nietypowe zachowanie sędziego liniowego, który kilkakrotnie przerywał grę z błahych powodów.
– „Coś było nie tak. To nie był zwykły mecz. Iga wyglądała na osamotnioną, zostawioną samej sobie. To nie mogło się udać w takich warunkach,” – pisze jeden z użytkowników Twittera, którego analiza meczów Świątek zyskała w ostatnich miesiącach dużą popularność.
Co dalej z Igą?
Po meczu Iga nie pojawiła się na tradycyjnej konferencji prasowej. Wydała tylko krótkie oświadczenie: „Nie wszystko poszło zgodnie z planem. Potrzebuję kilku dni, by wszystko przemyśleć. Dziękuję za wsparcie.”
Czy to początek większego kryzysu, czy tylko chwilowy spadek formy spowodowany pozasportowymi komplikacjami? Trudno powiedzieć. Ale jedno jest pewne – ta porażka to nie tylko kwestia dyspozycji dnia. To efekt wielu czynników, które nawarstwiły się w złym momencie. I być może to, co wydarzyło się za kulisami, miało większy wpływ niż sama gra na korcie.
Bo – jak mówi jeden z najbardziej znanych cytatów w świecie sportu – „mecz wygrywa się nie tylko rakietą, ale głową.” A głowa Igi Świątek, przynajmniej tego dnia, była gdzie indziej.
—
Chcesz kontynuację albo drugą część jako “reakcje świata tenisowego”?