„To i tak nic nie dało” – wypaliła Jelena Ostapenko po meczu z Igą Świątek Polski brat
Paryż – emocje sięgnęły zenitu podczas wczorajszego ćwierćfinału Roland Garros, kiedy po zaciętym i pełnym napięcia meczu Jelena Ostapenko przegrała z Igą Świątek w trzech setach. Ale to nie sportowy wynik przykuł największą uwagę mediów, lecz kontrowersyjne słowa Łotyszki zaraz po zejściu z kortu: „To i tak nic nie dało”. Co miała na myśli i czy skierowała te słowa bezpośrednio do liderki rankingu WTA?
Mecz pełen napięcia
Spotkanie Świątek – Ostapenko było jednym z najbardziej wyczekiwanych pojedynków turnieju. Fani dobrze pamiętają, że Łotyszka miała korzystny bilans bezpośrednich starć z Igą i wielokrotnie stawała się jej „koszmarem” na korcie. Tym razem jednak było inaczej.
Świątek wygrała 4:6, 7:5, 6:1 po blisko dwugodzinnej walce, pokazując klasę i odporność psychiczną, szczególnie w drugim secie, kiedy przegrywała już 2:5. Ostapenko, choć prezentowała agresywny i ryzykowny tenis, popełniła zbyt wiele niewymuszonych błędów, co ostatecznie zadecydowało o wyniku meczu.
Tajemnicze słowa
Po zakończeniu spotkania, Ostapenko nie podała Świątek ręki, co natychmiast wzbudziło podejrzenia. Kamery uchwyciły moment, w którym tenisistka, schodząc z kortu, rzuca w stronę swojej ławki: „To i tak nic nie dało!”
Słowa te błyskawicznie trafiły do mediów społecznościowych, a ich sens zaczął być analizowany przez dziennikarzy, ekspertów i kibiców. Czy chodziło o wysiłek włożony w przygotowania do meczu? Czy może była to aluzja do domniemanej przewagi Świątek?
Ostapenko: frustracja czy coś więcej?
Na pomeczowej konferencji prasowej Ostapenko została zapytana wprost, co miała na myśli, mówiąc te słowa.
– „Pracowałam nad swoją grą, analizowałam każdy jej ruch. Zmieniłam dietę, zespół, rutynę. A mimo wszystko – to i tak nic nie dało. Ona zawsze znajduje sposób. To frustrujące” – powiedziała Jelena, z trudem kryjąc emocje.
Dziennikarze zauważyli, że była niezwykle poruszona, a w jej tonie wyczuwało się nie tylko sportową złość, ale i coś głębszego – być może osobiste rozczarowanie.
Świątek zachowuje klasę
Iga Świątek, zapytana o słowa rywalki, odpowiedziała spokojnie:
– „Każda zawodniczka przeżywa porażki na swój sposób. Jelena to świetna tenisistka, ma swoje unikalne podejście do gry. Skupiam się na swojej ścieżce i staram się nie interpretować emocji innych” – powiedziała Polka.
Świątek nie skomentowała braku uścisku dłoni, co tylko potwierdza jej klasę i koncentrację na celach sportowych.
Rywalizacja czy konflikt?
Eksperci zaczynają mówić o rodzącym się konflikcie między obiema zawodniczkami. Ostapenko nigdy nie ukrywała, że nie przepada za stylem gry Świątek, uważając ją za „schematyczną” i „mało kreatywną”. Z kolei Iga rzadko odnosi się do osobistych animozji, pozostając przy dyplomatycznych odpowiedziach.
Znany komentator Eurosportu, Fabrice Santoro, zauważył: „To coś więcej niż zwykła sportowa rywalizacja. Ostapenko ewidentnie ma problem z dominacją Igi i nie potrafi sobie z tym poradzić emocjonalnie. Te słowa były wyrazem desperacji.”
Fani nie mają wątpliwości
W mediach społecznościowych zawrzało. Kibice Igi stanęli murem za swoją faworytką, zarzucając Łotyszce brak klasy i sportowego ducha. Pojawiły się też memy z hasłem „To i tak nic nie dało”, które błyskawicznie zyskały popularność.
Jednocześnie nie brakowało głosów współczucia dla Ostapenko – wielu zauważa, że presja rywalizacji z liderką światowego rankingu bywa przytłaczająca.
Czy to koniec? A może początek?
Nie wiadomo, czy słowa Jelena Ostapenko były jednorazowym wybuchem emocji, czy początkiem nowego, bardziej osobistego rozdziału w tej sportowej rywalizacji. Jedno jest pewne – mecze Świątek – Ostapenko już nigdy nie będą tylko zwykłymi starciami na kortach. Teraz będą również pojedynkami emocji, ambicji i wzajemnych animozji.
Co dalej?
Iga Świątek awansowała do półfinału, gdzie zmierzy się z Cori Gauff. Dla Ostapenko sezon na kortach ziemnych już się skończył, ale z pewnością wróci na trawę z nową energią – być może z jeszcze większym głodem rewanżu.
Czy Jelena spróbuje znów zdetronizować Świątek na Wimbledonie? Czy będzie potrafiła zapanować nad emocjami? I przede wszystkim – czy zdoła w końcu zaakceptować fakt, że Iga Świątek nie jest już „do pokonania jedną sztuczką”?
Jedno jest pewne – rywalizacja trwa, a kibice nie mogą się doczekać kolejnego rozdziału tej intensywnej sportowej opowieści.
—
Chcesz, żebym przygotował grafikę z cytatem Ostapenko do tego artykułu albo wersję pod narrację na YouTube?