Tak Sabalenka podsumowała Świątek po meczu. Poszło w świat…
Aryna Sabalenka nie przebierała w słowach po emocjonującym meczu z Igą Świątek. Choć na korcie nie brakowało napięcia i walki na najwyższym poziomie, to wypowiedź Białorusinki po spotkaniu odbiła się szerokim echem w mediach na całym świecie. Świątek, numer jeden światowego rankingu, musiała uznać wyższość Sabalenki, ale to nie sam wynik stał się głównym tematem rozmów, a komentarze, które padły po meczu.
Sabalenka, zapytana o ocenę postawy Polki, powiedziała:
„Iga to wielka zawodniczka, ale wciąż nie potrafi radzić sobie z presją, gdy naprawdę się liczy. W decydujących momentach była zagubiona. To nie pierwszy raz.”
Słowa te momentalnie rozgrzały opinię publiczną. Część komentatorów uznała wypowiedź Sabalenki za niepotrzebnie kąśliwą i niesportową, inni – za szczere podsumowanie sytuacji na korcie. Niezależnie od oceny, jedno jest pewne: ten cytat natychmiast trafił do światowych mediów, od „L’Équipe” po ESPN, wywołując dyskusję nie tylko o samym meczu, ale i o relacjach pomiędzy dwiema czołowymi zawodniczkami kobiecego tenisa.
Polska tenisistka nie odniosła się bezpośrednio do słów rywalki, ale w swojej wypowiedzi po meczu zaznaczyła:
„Zawsze gram najlepiej, jak potrafię. Czasem to wystarcza, czasem nie. Szanuję każdą przeciwniczkę, niezależnie od wyniku.”
Ta stonowana odpowiedź spotkała się z dużym uznaniem fanów i ekspertów, którzy docenili klasę i opanowanie Świątek w obliczu kontrowersji.
Warto dodać, że relacje między Igą a Aryną od dawna są napięte. Choć obie panie oficjalnie deklarują wzajemny szacunek, na korcie widać rywalizację na granicy psychologicznej wojny. Ten mecz tylko dolał oliwy do ognia, a słowa Sabalenki mogą mieć swoje konsekwencje nie tylko w sferze medialnej, ale i mentalnej — przy kolejnych pojedynkach atmosfera między nimi może być jeszcze bardziej elektryzująca.
Jasne jest jedno: ten pojedynek i jego echa będą długo komentowane. Iga Świątek, mimo porażki, zachowała klasę. Sabalenka z kolei wybrała drogę bardziej kontrowersyjną – i cały tenisowy świ
at to zauważył.