Iga Świątek, jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiego tenisa, odniosła się ostatnio do kontrowersji wokół rosyjskiego miliardera, Romana Abramowicza. Wypowiedzi tenisistki, choć ostrożne, odbiły się szerokim echem, szczególnie w kontekście jej wyrazistej postawy wobec wojny na Ukrainie.
Świątek, która otwarcie wspiera ukraińskich sportowców i wyraża solidarność z Ukrainą, nie unika pytań o trudne tematy, związane z wpływem rosyjskich oligarchów na sport i międzynarodową politykę. W ostatnim wywiadzie dla jednego z polskich magazynów, Świątek powiedziała: „Nie możemy ignorować wpływu takich osób jak Abramowicz na światowy sport. To trudne, ale żyjemy w czasach, kiedy sport nie może być oddzielony od polityki.”
Abramowicz, były właściciel Chelsea FC, zyskał ogromną popularność na Zachodzie dzięki swojemu zaangażowaniu w rozwój klubu, ale jego powiązania z rosyjskimi władzami wywołały liczne kontrowersje, zwłaszcza po wybuchu wojny na Ukrainie. Wiele krajów nałożyło na niego sankcje, oskarżając go o wspieranie działań Władimira Putina. W odpowiedzi na to Abramowicz podjął kroki mające na celu odcięcie się od swoich aktywów w Europie, a jego majątek został zamrożony w Wielkiej Brytanii.
Świątek podkreśliła także, że czuje się zobowiązana do wyrażania opinii w sprawach, które bezpośrednio wpływają na sportowców i całą branżę sportową. „Mam świadomość, że jako sportowiec mogę mieć wpływ na opinię publiczną, szczególnie w Polsce. Jeśli chcemy promować sport jako przestrzeń wolną od politycznych nacisków i interesów, musimy być świadomi, jakie osoby angażują się w jego rozwój i jakie mają motywacje.”
Komentarz Świątek wywołał dyskusje w mediach społecznościowych i na forach internetowych. Wiele osób doceniło jej odwagę, inni natomiast twierdzili, że sportowcy powinni skupić się wyłącznie na swoich osiągnięciach, zamiast angażować się w sprawy polityczne. Jednak dla Świątek, jak sama przyznała, milczenie wobec takich kwestii byłoby równoznaczne z akceptacją stat
us quo.