„Sceny w Rzymie. Polscy kibice ze łzami w oczach po katastrofie Igi Świątek”
—
RZYM — Tego nikt się nie spodziewał. Nikt nie był gotowy na tak bolesny widok. Kort centralny Foro Italico, który przez ostatnie lata był niemal świątynią Igi Świątek, zamienił się dziś w scenę dramatu, który poruszył miliony serc. Polscy kibice zgromadzeni w Rzymie przecierali oczy ze zdumienia, a wielu z nich otwarcie płakało. Iga Świątek — trzykrotna mistrzyni turnieju WTA 1000 w Rzymie — odpadła w sposób, którego nikt nie był w stanie przewidzieć.
Szok już w pierwszym secie
Już pierwsze minuty meczu przeciwko nieznacznie notowanej Ukraince Ołenie Kovalczuk (WTA 72) zapowiadały coś niepokojącego. Świątek, zazwyczaj pewna siebie i skupiona, wyglądała na zagubioną, spóźnioną, nieobecną myślami. Pierwszego seta przegrała 2:6 po serii niewymuszonych błędów, podwójnych błędach serwisowych i momentami kompletnym braku reakcji na agresywne zagrania przeciwniczki.
Polska część trybun, wyraźnie dominująca na stadionie, najpierw milczała, potem próbowała dopingować swoją bohaterkę głośnymi okrzykami: „Iga, walcz!”, „Jeszcze nie koniec!”. Jednak Świątek zdawała się być w swoim świecie, jakby nie słyszała ani tłumu, ani trenera, ani własnego wewnętrznego głosu.
Zerwana taśma, zerwane nerwy
Najbardziej dramatyczny moment meczu nastąpił przy stanie 1:4 w drugim secie. Iga, próbując dojść do skrótu Kovalczuk, poślizgnęła się i upadła na mączkę. Leżała przez kilkanaście sekund, zanim powoli się podniosła. Choć nie wyglądało to na poważną kontuzję, wyraz jej twarzy mówił wszystko: była rozbita psychicznie. Zrezygnowana, podała piłkę rywalce, nie próbując już nawet ratować gema.
Gdy przegrała mecz 2:6, 1:6, na trybunach zaległa grobowa cisza, jakiej nie pamiętają nawet najbardziej zagorzali kibice. Niektórzy Polacy zaczęli się nawzajem przytulać. Inni kręcili głowami z niedowierzaniem. Kilka osób w biało-czerwonych koszulkach miało łzy w oczach. Jedna z kibicek, 62-letnia pani Krystyna z Krakowa, mówiła do kamery TVP Sport: — „Przyjechałam tu specjalnie, bo marzyłam zobaczyć Igę na żywo w Rzymie. Ale nie tak… Nie chciałam jej oglądać w takim stanie. Serce mi pęka”.
Niepokojące kulisy i tajemnicze zachowanie
Po meczu Iga Świątek nie pojawiła się na obowiązkowej konferencji prasowej. Zamiast tego, z zamkniętą twarzą, przemykała korytarzami kompleksu Foro Italico, otoczona przez ochronę i członków sztabu. Według nieoficjalnych informacji z obozu Świątek, zawodniczka zmagała się od kilku dni z problemami zdrowotnymi oraz — co może okazać się kluczowe — silnym stresem związanym z napięciem w relacjach z WTA i napiętym kalendarzem przed Roland Garros.
Trener Tomasz Wiktorowski, zapytany przez dziennikarzy o możliwe przyczyny katastrofalnej formy liderki rankingu, odpowiedział krótko: — „To był po prostu zły dzień. Zdarza się każdemu, nawet najlepszym. Ale na pewno będziemy analizować wszystko bardzo dokładnie”.
Fala komentarzy i lawina spekulacji
W mediach społecznościowych zaroiło się od komentarzy fanów, ekspertów i byłych tenisistów. Jedni bronili Igi, inni — w tym kilku zagranicznych dziennikarzy — zaczęli spekulować, czy jej dominacja w kobiecym tenisie nie zaczyna właśnie gasnąć.
Były tenisista Mats Wilander w studiu Eurosportu powiedział: — „To, co zobaczyliśmy dziś w Rzymie, to nie była Iga Świątek. To była jej cień. Ale jestem przekonany, że to chwilowy kryzys. Każdy mistrz przez to przechodzi”.
Tymczasem fani w Polsce nie kryją emocji. Na Twitterze hasztag #Iga wróć szybko znalazł się wśród trendów. Pojawiają się też głosy, że może czas, by Świątek wzięła krótką przerwę, odpuściła niektóre turnieje i skupiła się na zdrowiu — nie tylko fizycznym, ale i psychicznym.
Polscy kibice: „Jesteśmy z Tobą!”
Mimo ogromnego zawodu, jeden element był stały: miłość kibiców. Po meczu, pod hotelem, w którym zatrzymała się Świątek, zebrał się kilkudziesięcioosobowy tłum. Trzymali transparenty z napisami „Iga, kochamy Cię!”, „Zawsze z Tobą!” i „To tylko mecz!”. Gdy tenisistka wreszcie wyszła, w ciemnych okularach i kapturze, podeszła na chwilę do fanów. Nie powiedziała ani słowa, ale skinęła głową i podniosła rękę w geście podziękowania. W jej oczach widać było łzy.
Co dalej z Igą?
Nie wiadomo jeszcze, czy Świątek wystąpi w kolejnym turnieju przed Roland Garros. Według nieoficjalnych informacji sztab rozważa całkowite wycofanie się z zawodów w Strasburgu i przeniesienie przygotowań do Paryża. Tam, na kortach imienia Rolanda Garrosa, Polka będzie bronić tytułu mistrzyni i — mimo katastrofy w Rzymie — nadal uchodzi za faworytkę.
Jedno jest pewne — dzisiejszy dzień zapisze się w historii polskiego sportu nie jako triumf, ale jako bolesna lekcja. Iga Świątek, choć dziś upadła, wciąż jest ikoną, wojowniczką, której kibice nie opuszczą. Jak powiedziała pani Krystyna: — „Nie liczy się jeden mecz. Liczy się cała droga. Iga wróci. Z jeszcze większą siłą”.
—