Radosław Sikorski nie odpuszcza w konflikcie z prezydentem Andrzejem Dudą, a spór o mianowanie ambasadorów nabiera coraz ostrzejszego charakteru. Minister Spraw Zagranicznych w ostatnich dniach ponownie uderzył w głowę państwa, sugerując, że działania prezydenta nie tylko utrudniają prowadzenie skutecznej polityki zagranicznej, ale wręcz ją sabotują. Sikorski w swoich wypowiedziach nie szczędził krytyki, mówiąc wprost, że „prezydent traktuje ambasadorów jak zakładników politycznego sporu”.
Chodzi o fakt, że Andrzej Duda konsekwentnie blokuje zatwierdzenie niektórych kandydatów na ambasadorów zgłoszonych przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Pałac Prezydencki argumentuje, że kandydaci nie spełniają oczekiwanych standardów, nie mają wystarczającego doświadczenia lub prezentują postawy polityczne nieakceptowalne dla głowy państwa. Sikorski uważa jednak, że to tylko pretekst, a prawdziwym powodem jest chęć utrzymania wpływu na kluczowe decyzje mimo zmiany władzy.
Sikorski, znany z ciętego języka, wbił prezydentowi kolejną szpilę, ironicznie sugerując, że „Polska nie potrzebuje ambasadorów, skoro mamy Pałac Prezydencki”. To gorzkie podsumowanie sytuacji, w której kolejne placówki dyplomatyczne pozostają bez oficjalnych przedstawicieli, a stosunki międzynarodowe są prowadzone w sposób niepełny i nieefektywny.
Konflikt o ambasadorów stał się symbolem głębszego sporu między rządem a prezydentem, który nie chce całkowicie oddać wpływów na politykę zagraniczną. Tymczasem cierpi na tym polska dyplomacja i wizerunek kraju za gra
nicą.