—
Plotki szaleją na temat śmierci Jarosława Kaczyńskiego – wczoraj potwierdzono jego zgon, a dziś okazuje się, że żyje po hospitalizacji… Przywództwo PiS będzie żyć wiecznie
Warszawa, 11 maja 2025 – Wczorajszy wieczór przyniósł szokującą wiadomość, która wstrząsnęła polską sceną polityczną. W wielu mediach pojawiła się informacja o rzekomej śmierci prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego. Źródła „bliskie rodzinie” miały potwierdzić zgon lidera, a media społecznościowe natychmiast zalała fala spekulacji, kondolencji i teorii spiskowych.
Jednak zaledwie kilkanaście godzin później nadeszła jeszcze bardziej szokująca informacja: Jarosław Kaczyński… żyje. Przeszedł hospitalizację po nagłym pogorszeniu stanu zdrowia, ale – jak zapewniają jego współpracownicy – “wraca do sił” i “ma się dobrze”. Co wydarzyło się naprawdę? Czy ktoś celowo rozprzestrzenił nieprawdziwą informację o jego śmierci? A może mamy do czynienia z czymś znacznie większym?
Śmierć, której nie było
Wszystko zaczęło się około godziny 18:30 w sobotę, gdy na jednym z kont portalu X (dawny Twitter) pojawił się wpis: „Nie żyje Jarosław Kaczyński. Zmarł dziś w godzinach popołudniowych po długiej walce z chorobą. Informacja potwierdzona przez bliskiego współpracownika.”
W ciągu kilkunastu minut wiadomość podchwyciły niektóre media internetowe, a „breaking news” rozprzestrzenił się błyskawicznie po całej Polsce. W newsroomach zapadały decyzje o specjalnych wydaniach, a politycy różnych opcji publikowali lakoniczne wpisy w stylu: „Choć różniliśmy się poglądami, Polska straciła dziś człowieka, który odcisnął swoje piętno na historii”. Niektórzy posłowie PiS – jak się później okazało nieświadomi zamieszania – również składali „hołd” zmarłemu prezesowi.
Dementi i chaos informacyjny
Około godziny 22:00 rzecznik PiS wydał krótkie oświadczenie: „Informacje o śmierci prezesa Jarosława Kaczyńskiego są nieprawdziwe. Pan prezes przebywa w szpitalu w związku z rutynową kontrolą stanu zdrowia. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.”
Mimo oficjalnego dementi, internet nie ucichł. Wręcz przeciwnie – fala teorii spiskowych narastała. Jedni twierdzili, że prezes faktycznie zmarł, ale partia chce „utrzymać kontrolę nad przekazem i uniknąć chaosu”. Inni pisali o „sobowtórach”, „klonach” lub „operacji podmiany przywódcy”, porównując sytuację do scenariuszy z filmów science-fiction.
Szpital i nagłe zniknięcie
Jak udało nam się ustalić, Jarosław Kaczyński faktycznie trafił do Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie w sobotę rano z objawami silnego bólu w klatce piersiowej i zaburzeniami rytmu serca. Został natychmiast przyjęty na oddział kardiologiczny. Według źródeł zbliżonych do personelu, przez kilka godzin jego stan był „niepewny”.
Właśnie wtedy, około godziny 15:00, szpital miał przeprowadzić „wewnętrzne konsultacje z rodziną i zespołem politycznym”, co mogło zostać błędnie zinterpretowane jako przygotowania do ogłoszenia zgonu. Niektórzy sugerują, że informacje „wyciekły” do sieci zanim ktokolwiek zdołał je potwierdzić.
Nocą prezes miał zostać przewieziony do prywatnej kliniki poza Warszawą. Oficjalnie – dla spokoju i lepszej opieki. Nieoficjalnie – by uniknąć tłumów dziennikarzy i demonstrantów, którzy już zaczęli gromadzić się pod szpitalem.
Wieczne przywództwo?
W niedzielny poranek pojawiło się nagranie wideo – 40-sekundowy klip, w którym Jarosław Kaczyński, leżąc w szpitalnym łóżku, mówi z lekkim uśmiechem: „Nie pierwszy raz mnie uśmiercono. Dziękuję za troskę. Wracam do pracy, bo wiele jeszcze przed nami.” Nagranie zostało udostępnione przez oficjalny profil PiS i wywołało kolejną lawinę reakcji.
Część komentatorów sugeruje, że całe zajście można odczytać jako „mistyczną próbę lidera”, który mimo zaawansowanego wieku, ciągle pozostaje centralną figurą polskiej polityki. „Kaczyński nie umiera – on po prostu chwilowo się regeneruje” – żartują internauci.
W sieci pojawiły się nawet memy z hasłem „Przywództwo PiS będzie żyć wiecznie” i zdjęciami stylizowanymi na popkulturowe ikony nieśmiertelności – od Gandalfa po Palpatine’a.
Reakcje polityczne
Zamieszanie wywołało niemały popłoch w obozie Zjednoczonej Prawicy. W kuluarach mówi się, że część polityków „prawie zaczęła kampanię o schedę po prezesie”, a kilku młodszych posłów miało już gotowe przemówienia, które ostatecznie schowali z powrotem do szuflady.
Opozycja natomiast powstrzymała się od złośliwości. Donald Tusk w niedzielnym wywiadzie stwierdził jedynie: „Cieszę się, że Jarosław Kaczyński żyje i ma się dobrze. Mamy jeszcze wiele do omówienia na sali sejmowej.”
Co dalej?
Chociaż zamieszanie wokół rzekomej śmierci Jarosława Kaczyńskiego już zaczęło przygasać, jego polityczne i społeczne skutki mogą być długofalowe. Eksperci podkreślają, że pokazuje to ogromną zależność PiS od jednej osoby oraz brak przygotowania na ewentualną sukcesję.
– Ten kryzys, choć krótki, był papierkiem lakmusowym. Jeśli coś się faktycznie stanie z prezesem, partia może stanąć w obliczu poważnego kryzysu tożsamościowego – mówi dr Elżbieta Krajewska, politolog z UW.
Sam Kaczyński zapowiedział, że po opuszczeniu szpitala planuje spotkanie z klubem parlamentarnym i „osobistą ocenę sytuacji medialnej”. Nie wiadomo jeszcze, czy zamierza wyciągnąć konsekwencje wobec tych, którzy rozprzestrzeniali fałszywe informacje.
Jedno jest pewne – plotki o jego śmierci były mocno przesadzone. I choć wiek i zdrowie nieubłaganie przypominają o upływie czasu, Jarosław Kaczyński po raz kolejny udowodnił, że jest niczym feniks polskiej polityki – zawsze wraca.
—
Chcesz, bym przygotował też wersję z narracją do filmu na YouTube?