—
No niestety, Iga gra jak nowicjusz
Paryż, 1 maja 2025 r. — Szok, niedowierzanie, a przede wszystkim ogromne rozczarowanie. Kibice, którzy tłumnie zebrali się na trybunach kortu Philippe’a Chatriera, spodziewali się koncertu w wykonaniu Igi Świątek. Zamiast tego, obejrzeli spektakl błędów, nerwowości i tenisowej bezradności. Polska mistrzyni, trzykrotna zwyciężczyni Roland Garros, zagrała jakby dopiero stawiała pierwsze kroki w światowym tenisie.
Niespodziewana porażka
W meczu drugiej rundy turnieju WTA 1000 w Madrycie, Świątek zmierzyła się z kwalifikantką z Rumunii, 19-letnią Alexią Toma, notowaną na 142. miejscu w rankingu WTA. Mimo że była to ich pierwsza konfrontacja, nikt nie spodziewał się trudności. Tymczasem to młoda Rumunka dyktowała tempo gry od samego początku, wygrywając 6:3, 6:4 w nieco ponad półtorej godziny.
Już w pierwszych gemach widać było, że coś jest nie tak. Iga spóźniała się do piłek, źle ustawiała się do uderzeń, a jej forhend — dotychczas uznawany za jedno z najgroźniejszych narzędzi w kobiecym tenisie — zupełnie zawiódł. Polka popełniła aż 27 niewymuszonych błędów, a jej skuteczność przy własnym serwisie wynosiła zaledwie 52%.
Brak planu, brak spokoju
„Nie rozumiem, co się stało” — powiedziała Świątek na pomeczowej konferencji prasowej. „Czułam się dobrze fizycznie, ale mentalnie chyba nie wytrzymałam presji. Miałam wrażenie, że gram pierwszy raz na takim poziomie.”
Eksperci są zgodni — to nie był po prostu „słabszy dzień”. To był kompletny rozpad stylu gry, który przez ostatnie lata doprowadzał do rozpaczy najlepsze tenisistki świata. Brak planu taktycznego, nerwowość przy każdej dłuższej wymianie, nieporozumienia z trenerem Tomaszem Wiktorowskim i niepokojące spojrzenia w stronę boksu trenerskiego. To wszystko sprawiało wrażenie, jakby na korcie pojawiła się zupełnie inna zawodniczka niż ta, którą znamy.
„To był szok” — komentował w Eurosporcie Tomasz Tomaszewski. „Nie chodzi tylko o samą porażkę. Takie rzeczy zdarzają się każdemu. Ale sposób, w jaki Iga przegrała, przypominał debiutantkę, nie liderkę światowego rankingu.”
Czy to wypalenie?
W kuluarach coraz częściej mówi się o psychicznym zmęczeniu Polki. Sezon 2025 rozpoczął się dla niej bardzo intensywnie — finał Australian Open, zwycięstwo w Indian Wells, półfinał w Miami, a do tego liczne obowiązki medialne, kontrakty sponsorskie i presja bycia „twarzą” światowego tenisa.
Zespół Świątek zapewnia, że wszystko jest pod kontrolą, ale atmosfera wokół zawodniczki zaczyna gęstnieć. Coraz więcej osób zadaje sobie pytanie: czy Iga nie potrzebuje przerwy?
„To może być kwestia przeciążenia mentalnego” — twierdzi psycholog sportowy dr Helena Kruk. „Iga od kilku lat jest na świeczniku, a oczekiwania wobec niej są gigantyczne. Czasem organizm po prostu mówi ‘dość’, a umysł przestaje współpracować.”
Reakcje fanów i mediów
Media społecznościowe zalała fala komentarzy. Wielu fanów wyraża zrozumienie i wsparcie dla Polki, ale pojawiają się też głosy krytyczne. „No niestety, Iga gra jak nowicjusz” — napisał jeden z użytkowników Twittera, co szybko stało się viralem i hasłem przewodnim memów z ostatniego występu Świątek.
„Jestem z Igą na dobre i na złe, ale coś tu jest nie tak” — pisze inna internautka. „Zawsze była pewna siebie i skupiona. A teraz wyglądała, jakby sama nie wiedziała, po co wyszła na kort.”
Wielu komentatorów zwraca uwagę na zmiany w zachowaniu zawodniczki — unika kontaktu wzrokowego z dziennikarzami, coraz rzadziej pojawia się na oficjalnych wydarzeniach, a w mediach społecznościowych panuje cisza.
Co dalej?
Świątek zapowiedziała, że nie zrezygnuje z gry w Rzymie, gdzie będzie bronić tytułu. Jej sztab zapowiada intensywną pracę nad odbudową formy i pewności siebie. Ale czy kilka dni wystarczy, by wrócić na szczyt?
„Muszę przeanalizować wszystko od początku” — powiedziała Świątek na zakończenie. „To nie był mój dzień, ale nie zamierzam się poddać. Wiem, że mogę grać lepiej — po prostu muszę przypomnieć sobie, kim jestem.”
Fani wciąż wierzą. Dla wielu to tylko potknięcie w długiej podróży. Ale nawet najwięksi mistrzowie miewają chwile zwątpienia. Pytanie brzmi: czy Iga Świątek, symbol polskiego sportu, zdoła przezwyciężyć kryzys, który wygląda jak coś więcej niż tylko chwilowa słabość?
—