Nie tylko Świątek. 27 minut i już było po wszystkim. Kolejna Polka zagra o finał.
Wimbledon 2025 przynosi nie tylko emocje związane z występami Igi Świątek, ale też absolutną sensację z udziałem innej reprezentantki Polski. W środowe popołudnie kibice przecierali oczy ze zdumienia. Na korcie numer 1 doszło do prawdziwego pogromu — 27 minut wystarczyło, by młoda Polka zakończyła ćwierćfinałowy pojedynek i zameldowała się w półfinale najbardziej prestiżowego turnieju na świecie.
Mowa o Magdalenie Fręch, która w tegorocznej edycji Wimbledonu gra jak natchniona. Choć nikt nie stawiał jej w gronie faworytek, zawodniczka z Łodzi udowadnia, że w sporcie nie ma rzeczy niemożliwych. Jej dzisiejszy mecz z Amerykanką Danielle Collins trwał… zaledwie 27 minut! Wynik? 6:0, 6:1 — absolutna dominacja.
Najkrótszy mecz turnieju
To spotkanie przeszło już do historii tegorocznego Wimbledonu jako najkrótszy mecz turnieju kobiet. Brytyjscy komentatorzy byli zdumieni tempem, z jakim Polka zdobywała kolejne gemy. — „Ona gra tak, jakby goniła ją deszcz albo jakby miała samolot za godzinę” — żartował jeden z dziennikarzy BBC.
Fręch od pierwszej piłki grała agresywnie, bez respektu dla znacznie bardziej doświadczonej przeciwniczki. Collins, wyraźnie zmęczona trudami poprzednich spotkań, nie potrafiła odpowiedzieć na tempo narzucone przez Polkę. W całym meczu Amerykanka popełniła aż 19 niewymuszonych błędów, a jedynego gema wygrała przy stanie 0:5 w drugim secie.
Zaskoczenie nawet dla niej samej
Po meczu Magdalena Fręch nie kryła zaskoczenia. — „Szczerze? Nie spodziewałam się aż tak szybkiego zakończenia. Wiedziałam, że jestem dobrze przygotowana fizycznie i mentalnie, ale to, co wydarzyło się dziś, to chyba moje najlepsze 27 minut w życiu” — mówiła z uśmiechem w wywiadzie pomeczowym.
Dodała również, że nie zamierza na tym poprzestać. — „Wiem, że teraz wszyscy mówią o Idze, ale chciałabym, żeby za chwilę mówiono też o Magdzie. Mam swoje marzenia i Wimbledon od zawsze był jednym z nich” — podkreśliła.
Dwie Polki w półfinale
Co ciekawe, Fręch nie jest jedyną Polką, która dotarła do półfinału. Wcześniej tego samego dnia awans wywalczyła Iga Świątek, pokonując Belindę Bencic w emocjonującym trzysetowym pojedynku. To pierwszy raz w historii, gdy dwie reprezentantki Polski zagrają w półfinale Wimbledonu w tym samym roku.
Takie wydarzenie budzi ogromne emocje w kraju. Media już okrzyknęły to „największym dniem w historii polskiego tenisa kobiet”. Kibice nie kryją wzruszenia, a federacja tenisowa zapowiada specjalne transmisje i wspólne strefy kibica w największych miastach Polski.
Szansa na polski finał?
W związku z awansem Fręch i Świątek coraz głośniej mówi się o możliwości polskiego finału na kortach All England Club. Iga w półfinale zmierzy się z czeską sensacją — Lindą Noskovą, natomiast Magda Fręch zagra z rozstawioną z numerem 4 Jeleną Rybakiną, mistrzynią Wimbledonu z 2022 roku.
Choć obie rywalki są niezwykle wymagające, eksperci podkreślają świetną formę Polek. — „Jeśli Iga utrzyma swój poziom koncentracji, a Fręch zagra tak jak dziś, to naprawdę wszystko jest możliwe” — powiedział były tenisista i komentator Eurosportu, Michał Przysiężny.
Fręch dojrzewa na oczach świata
Magdalena Fręch przez wiele lat była w cieniu Świątek. Choć regularnie występowała w turniejach WTA i reprezentowała Polskę w Pucharze Billie Jean King, nigdy wcześniej nie osiągnęła tak spektakularnego sukcesu. Wimbledon 2025 to jej pierwszy wielkoszlemowy półfinał i dowód na to, że cierpliwa praca się opłaca.
Jej droga do tego etapu nie była łatwa. W trzeciej rundzie wyeliminowała rozstawioną z „dwunastką” Ons Jabeur, a w czwartej stoczyła trzysetowy bój z Petrą Kvitovą. Każdy kolejny mecz cementował jej pewność siebie i formę, która dziś eksplodowała w niesamowity sposób.
Finał coraz bliżej – co dalej?
Kolejny mecz Fręch zagra w piątek na korcie centralnym. Dla wielu kibiców będzie to pierwszy raz, gdy zobaczą ją w akcji w takim otoczeniu. Sama zawodniczka przyznaje, że już nie może się doczekać. — „Wiem, że Jelena to bardzo trudna rywalka, ale gram bez presji. Dla mnie każdy kolejny mecz to przygoda i spełnianie marzeń” — powiedziała na konferencji prasowej.
Polacy już szykują się do świętowania. W mediach społecznościowych mnożą się wpisy pełne zachwytu, a hasztag #FręchFinal staje się jednym z najpopularniejszych w Polsce. Wszystko wskazuje na to, że przed nami wyjątkowy, być może historyczny weekend.
Podsumowanie
W cieniu sukcesów Igi Świątek wyrosła kolejna bohaterka — Magdalena Fręch. Jej błyskawiczne zwycięstwo nad Danielle Collins i awans do półfinału Wimbledonu przejdą do historii polskiego sportu. Jeśli los sprzyja, wkrótce możemy być świadkami najpiękniejszego scenariusza z możliwych — finału Świątek – Fręch. Czy to się uda? Już za kilkadziesiąt godzin wszystko będzie jasne.