Poseł awanturował się na pokładzie samolotu. Wydmuchał 0,69 promila i trafił w ręce policji
To wydarzenie odbiło się szerokim echem w polskiej przestrzeni publicznej. Jeden z posłów Sejmu RP stał się bohaterem kompromitującego incydentu, który miał miejsce na pokładzie rejsowego samolotu lecącego z Warszawy do jednego z europejskich miast. Z relacji pasażerów i załogi wynika, że parlamentarzysta najpierw spożywał alkohol jeszcze przed wejściem na pokład, a następnie kontynuował konsumpcję już w trakcie lotu.
Po kilkunastu minutach zaczął zachowywać się agresywnie wobec personelu pokładowego oraz współpasażerów. Krzyczał, kłócił się, odmówił zapięcia pasów i kilkukrotnie próbował wejść do zamkniętej kabiny pilotów. Awantura trwała blisko 40 minut, zanim załoga samolotu zdecydowała się wezwać służby.
Po lądowaniu na miejscu czekała już policja. Poseł został zatrzymany i poddany badaniu alkomatem, które wykazało 0,69 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Choć nie został natychmiast aresztowany z uwagi na immunitet parlamentarny, sprawa została niezwłocznie przekazana prokuraturze, która zapowiada wniosek o jego uchylenie.
Biuro prasowe Sejmu nie skomentowało jeszcze sprawy, a nazwisko posła nie zostało oficjalnie ujawnione. Opozycja domaga się wyciągnięcia konsekwencji dyscyplinarnych, a internauci nie kryją oburzenia.
Incydent ten stawia pytania o odpowiedzialność i standardy moralne osób zasiadających w parlamencie. Coraz więcej głosów sugeruje, że nie ma miejsca dla takich zachowań w życiu publicznym – szczególnie w sytuacji, gdy obywatele oczekują od swoich przedstawicieli godnego reprezentowania państwa, także… w przes
tworzach.