Nadzwyczajna konferencja Kaczyńskiego zakończona fiaskiem. Tłumy na Nowogrodzkiej i w Warszawie po kontrowersyjnym wystąpieniu PiS
Sobotnie popołudnie w Warszawie upłynęło pod znakiem napięcia, emocji i narastającego gniewu społecznego. Wszystko zaczęło się od długo wyczekiwanej konferencji prasowej Jarosława Kaczyńskiego, prezesa Prawa i Sprawiedliwości, zapowiadanej przez partię jako „nadzwyczajne wystąpienie o fundamentalnym znaczeniu dla przyszłości Polski”. Tymczasem zamiast klarownych odpowiedzi i propozycji rozwiązań, opinia publiczna usłyszała serię kontrowersyjnych oskarżeń, sugestii i ideologicznych haseł, które tylko dolały oliwy do ognia w już podzielonym społeczeństwie.
W wystąpieniu Kaczyńskiego padły słowa, które wywołały prawdziwą burzę. Lider PiS oskarżył opozycję o „zdradę narodową”, media niezależne o „sianie nienawiści” oraz ponownie nawiązał do teorii spiskowych dotyczących ingerencji zagranicznych w wybory. Największe kontrowersje wzbudziła jednak zapowiedź „radykalnych kroków legislacyjnych”, mających na celu „przywrócenie ładu konstytucyjnego”, co wielu ekspertów odebrało jako próbę ograniczenia niezależności sądów, mediów oraz wolności obywatelskich.
Niemal natychmiast po zakończeniu konferencji tłumy ludzi zaczęły gromadzić się pod siedzibą PiS na ul. Nowogrodzkiej, a także na placach w centrum Warszawy. W rękach trzymali transparenty z hasłami: „Dość kłamstw!”, „Nie dla autorytaryzmu!”, „Polska to nie wasza własność!”. Protestujący reprezentowali różne grupy społeczne – młodzież, emerytów, pracowników budżetówki, nauczycieli, osoby związane z kulturą, a także członków organizacji pozarządowych.
Demonstracja, choć początkowo pokojowa, z czasem przybrała bardziej napięty charakter. Policja wprowadziła dodatkowe siły zabezpieczające teren, a helikoptery krążyły nad centrum miasta. Nie obyło się bez incydentów – doszło do kilku przepychanek, zatrzymano kilkanaście osób, a organizacje obywatelskie donosiły o użyciu gazu łzawiącego. Według relacji naocznych świadków, napięcie wzrastało wraz z upływem godzin, a tłum domagał się dymisji Kaczyńskiego i nowych wyborów parlamentarnych.
Opozycja szybko zareagowała. Donald Tusk, lider Koalicji Obywatelskiej, nazwał konferencję „upadkiem politycznej odpowiedzialności” i zaapelował do obywateli o „wytrwałość i pokojowy sprzeciw wobec łamania podstawowych zasad demokracji”. Lewica oraz Trzecia Droga również potępiły wypowiedzi prezesa PiS, podkreślając, że tego typu narracja tylko pogłębia społeczne podziały i prowadzi kraj w stronę politycznej destabilizacji.
Tymczasem Kancelaria Prezesa Rady Ministrów nie odniosła się bezpośrednio do wydarzeń z Warszawy, co tylko spotęgowało falę spekulacji i niezadowolenia. W sieci pojawiły się setki komentarzy, memów i nagrań z demonstracji, które zyskały błyskawicznie ogromną popularność. Hashtag #Nowogrodzka zapłonął na Twitterze, a media międzynarodowe – w tym The Guardian, Le Monde czy Die Zeit – relacjonowały rozwój wydarzeń z niepokojem.
Niektórzy komentatorzy mówią wprost: sobotnia konferencja miała być pokazem siły, a skończyła się pokazem słabości. W oczach wielu Polaków była to symboliczna chwila, która pokazała, jak głęboki jest kryzys zaufania wobec partii rządzącej. Co dalej? Tego nie wiadomo. Jedno jest pewne – Polska stoi dziś przed jednym z największych politycznych zakrętów ostatnich lat.