Lewandowski pominięty przez wszystkich. “Zniknął” po meczu w Dortmundzie
Mecz Borussii Dortmund z FC Barceloną zapowiadał się jako spektakularne widowisko, szczególnie że Robert Lewandowski, były gwiazdor BVB, miał ponownie stanąć na murawie Signal Iduna Park. Atmosfera przedmeczowa była elektryczna, a kibice Borussii liczyli na zobaczenie dawnego idola w akcji. Jednak po ostatnim gwizdku, wydarzenia na boisku i poza nim pozostawiły wszystkich w osłupieniu.
Powrót legendy?
Lewandowski, który przez lata budował swoją legendę w Dortmundzie, zawsze był ciepło przyjmowany przez kibiców żółto-czarnych. Jego przejście do Bayernu Monachium w 2014 roku wywołało mieszane uczucia, ale nikt nie mógł zaprzeczyć, że Polak pozostawił po sobie niezatarte piętno w historii klubu. W mediach społecznościowych aż huczało od wspomnień – bramki przeciwko Realowi Madryt, tytuły mistrzowskie i niezwykła współpraca z Jürgenem Kloppem. Wydawało się, że ten mecz będzie wyjątkowy zarówno dla kibiców, jak i samego zawodnika.
Niestety, rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
Zagubiony na boisku
Od pierwszego gwizdka Lewandowski wydawał się być cieniem samego siebie. Rzadko uczestniczył w grze, a jego kontakt z piłką można było policzyć na palcach jednej ręki. Obrona Borussii skutecznie odcięła go od podań, a on sam nie wykazywał się typową dla siebie agresją i instynktem strzeleckim. W kluczowych momentach, gdy Barcelona desperacko potrzebowała lidera w ataku, Polak po prostu “zniknął”.
Jego statystyki były zaskakująco słabe – zero strzałów na bramkę, tylko 65% celnych podań i ani jednej wygranej główki. Wydawało się, że defensywa Borussii z łatwością czytała jego ruchy, jakby doskonale wiedziała, czego się spodziewać.
„To nie był Robert, którego znamy. Wyglądał, jakby był zupełnie nieobecny” – skomentował po meczu były piłkarz i ekspert telewizyjny, Lothar Matthäus.
Gdzie jest Lewandowski?
To jednak nie była najdziwniejsza część wieczoru. Po zakończeniu meczu Lewandowski niespodziewanie „zniknął”. Gdy drużyna Barcelony podchodziła podziękować swoim kibicom za wsparcie, napastnik nie był wśród nich. Nie pojawił się również na pomeczowych wywiadach ani w strefie mieszanej, gdzie dziennikarze czekali na wypowiedzi zawodników.
„Próbowaliśmy porozmawiać z Robertem, ale nikt nie wiedział, gdzie jest” – powiedział jeden z reporterów katalońskiego dziennika „Mundo Deportivo”. „W szatni Barcelony także panowała konsternacja, ponieważ jego rzeczy wciąż tam były, ale on sam jakby rozpłynął się w powietrzu.”
Zarówno trener Xavi, jak i koledzy z drużyny unikali szczegółowych odpowiedzi na temat nieobecności Lewandowskiego. „Robert potrzebował chwili dla siebie” – krótko odpowiedział szkoleniowiec Barcelony na pytanie o brak napastnika podczas tradycyjnego podziękowania kibicom.
Spekulacje i teorie
Takie zachowanie jednego z największych gwiazdorów futbolu oczywiście wywołało lawinę spekulacji. Media społecznościowe zalały teorie spiskowe. Czy Lewandowski miał jakiś konflikt w drużynie? Może to kwestia zdrowotna? A może, jak sugerowali niektórzy kibice Borussii, Polak po prostu nie wytrzymał presji powrotu na „stare śmieci”?
„Być może to zbyt wiele emocji naraz. Dortmund zawsze był dla niego wyjątkowym miejscem, a teraz musiał tu przyjechać jako przeciwnik” – spekulował niemiecki dziennikarz Felix Kramer.
Nie brakowało jednak bardziej fantastycznych teorii. Na Twitterze pojawiły się sugestie, że Lewandowski mógł… pomylić wyjścia i przez przypadek opuścić stadion w tłumie kibiców. Inni żartowali, że Polak „zniknął”, bo wrócił do dawnej szatni Borussii, gdzie czuł się bardziej komfortowo.
Wyjaśnienie?
Dopiero następnego dnia rano sytuacja zaczęła się nieco klarować. Klub FC Barcelona wydał krótkie oświadczenie, w którym poinformowano, że Lewandowski opuścił stadion zaraz po meczu z powodów osobistych. „Robert skontaktował się z władzami klubu i wyjaśnił swoją nieobecność. Prosimy o uszanowanie jego prywatności” – napisano w komunikacie.
Sam zawodnik zamieścił na swoim Instagramie enigmatyczne zdjęcie, na którym widać było jego sylwetkę na tle rozświetlonego Dortmundu. Podpis brzmiał: „Niektóre miejsca budzą zbyt wiele wspomnień. Dziękuję za wszystko, Dortmund.”
Czy to była forma przeprosin? A może tylko wyraz emocji, które zdominowały ten wieczór? Tego zapewne nigdy się nie dowiemy. Jednak jedno jest pewne – ten mecz na długo pozostanie w pamięci kibiców, choć nie z powodów, których się spodziewali.
Co dalej?
Robert Lewandowski, choć uznawany za jednego z najlepszych napastników świata, wciąż musi zmierzyć się z presją, która wiąże się z jego statusem. Ostatnie tygodnie w Barcelonie nie były dla niego łatwe – krytyka za brak skuteczności, problemy zdrowotne i narastające spekulacje o jego przyszłości w klubie.
Dla wielu ten mecz w Dortmundzie miał być przełomowy, czymś w rodzaju powrotu do korzeni. Jednak to, co miało być świętem futbolu, zamieniło się w tajemnicę, która wciąż budzi wiele pytań.
Czy Lewandowski zdoła wrócić do swojej najlepszej formy? Czy był to tylko wypadek przy pracy, czy może symptom głębszych problemów? Na te pytania odpowiedź mogą przynieść kolejne tygodnie. Tymczasem kibice w Dortmundzie z pewnością długo będą wspominać wieczór, w którym ich dawny idol… po prostu „zniknął”.
—
Fikcja, która mogłaby być rzeczywistością!