Konferencja liderów koalicji bez Tuska! “Będziemy tylko my, ale zapamiętamy nazwiska tych, którzy poszli czekać na kogoś innego”
W atmosferze politycznego napięcia i narastającej niepewności, odbyła się wczoraj konferencja liderów koalicji rządzącej — zaskakująco bez udziału premiera Donalda Tuska. Obecni byli liderzy koalicyjnych partii, którzy zdecydowali się przemówić do opinii publicznej samodzielnie. Choć pierwotnie oczekiwano wspólnego wystąpienia wszystkich najważniejszych postaci obozu władzy, absencja Tuska była natychmiast zauważona — i nie pozostała bez echa.
“Nie możemy dłużej czekać”
Konferencję rozpoczął marszałek Sejmu Szymon Hołownia, lider Polski 2050. Już na wstępie zaznaczył, że sytuacja wymaga zdecydowanego działania i jasno określonego stanowiska, niezależnie od okoliczności.
– Mieliśmy czekać, ale nie możemy sobie pozwolić na stagnację. Państwo potrzebuje decyzji, a wyborcy – jasności. Dlatego jesteśmy tutaj. Będziemy tylko my, ale zapamiętamy nazwiska tych, którzy poszli czekać na kogoś innego – powiedział Hołownia, rzucając cień krytyki w stronę nieobecnych, a przede wszystkim samego Tuska.
Zaraz po nim głos zabrała liderka Lewicy, Magdalena Biejat, która zaznaczyła, że obecny moment polityczny to test odpowiedzialności całej koalicji. Jej wystąpienie utrzymane było w poważnym tonie, choć również nie obyło się bez uszczypliwości.
– To nie jest czas na partyjne kalkulacje. Jeśli ktoś wybrał czekanie na swojego lidera, zamiast pracy dla wspólnego celu, to musi wiedzieć, że to nie przejdzie bez konsekwencji. Koalicja nie może być oparta na jednostronnej lojalności – stwierdziła.
Gdzie jest Tusk?
Nieobecność premiera natychmiast wywołała lawinę pytań. Oficjalnie, rzecznik rządu poinformował, że Tusk musiał pilnie udać się na “spotkanie międzynarodowe o wysokim priorytecie”, jednak w kuluarach mówi się o czymś zupełnie innym. Pojawiają się sugestie, że premier nie zgadza się z nowym kierunkiem działań proponowanym przez część koalicji, zwłaszcza w kwestii reformy sądownictwa i polityki mieszkaniowej.
– Donald Tusk to doświadczony gracz. Jeśli nie przyszedł, to znaczy, że nie chciał. Nie wierzę w przypadki – skomentował nieoficjalnie jeden z posłów KO.
To tylko pogłębia spekulacje o możliwych tarciach wewnątrz koalicji, które do tej pory starano się trzymać z dala od oczu opinii publicznej.
Demonstracja niezależności czy zapowiedź rozłamu?
Konferencja – choć miała być demonstracją jedności – w praktyce stała się pokazem niezależności i wewnętrznych napięć. Przedstawiciele Trzeciej Drogi oraz Lewicy wyraźnie zasygnalizowali, że nie zamierzają podporządkowywać się jednej osobie, nawet jeśli jest to szef rządu.
– Zostaliśmy wybrani, by reprezentować ludzi, nie Donalda Tuska – powiedział Krzysztof Śmiszek z Lewicy. – Mamy własne priorytety i własny elektorat. Współpraca nie może oznaczać całkowitego podporządkowania.
Z kolei Władysław Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że koalicja nadal ma szansę przetrwać, ale tylko jeśli będzie oparta na wzajemnym szacunku, nie na jednostronnych decyzjach.
– Jeśli chcemy być wiarygodni wobec społeczeństwa, musimy najpierw być uczciwi wobec siebie. Dziś nie jesteśmy tutaj, by się konfrontować, ale by przypomnieć, że współrządzenie to praca zespołowa.
Echa konferencji wśród komentatorów
Politolodzy i komentatorzy nie mają złudzeń – sytuacja w koalicji staje się coraz bardziej napięta. Profesor Marek Zubek z Uniwersytetu Warszawskiego zauważa, że symboliczna nieobecność premiera może być początkiem szerszego kryzysu.
– Tusk rzadko popełnia polityczne błędy, więc jeśli nie pojawił się na konferencji, to nie była to decyzja podjęta lekkomyślnie. To może być sygnał, że myśli o większych przetasowaniach, być może nawet o rekonstrukcji rządu – powiedział profesor w rozmowie z Polskim Radiem.
Z kolei dziennikarka Agnieszka Wiśniewska z portalu “Kraj Polityczny” zauważyła, że konferencja miała wyraźny charakter „ostrzegawczy”.
– Przekaz był jasny: jesteśmy gotowi działać sami. To próba wywarcia presji na Tuska, który – paradoksalnie – coraz bardziej zaczyna przypominać samotnego lidera w swojej własnej partii – oceniła.
Co dalej?
Choć oficjalnie wszyscy uczestnicy konferencji zapewniają o woli dalszej współpracy, nie sposób nie zauważyć, że koalicja coraz bardziej przypomina związek z rozsądku niż z przekonania. Wiele wskazuje na to, że kolejne tygodnie przyniosą dalsze napięcia i możliwe przetasowania.
Niektórzy posłowie KO już nieoficjalnie mówią o konieczności „zrewidowania zasad współpracy”, inni sugerują zwołanie pilnego szczytu liderów. W międzyczasie, opinia publiczna i media zadają sobie jedno pytanie: czy to początek końca obecnej większości?
Jeśli koalicja nie znajdzie wspólnego języka – a przede wszystkim, jeśli premier Tusk nie zdoła odzyskać zaufania partnerów – scenariusz wcześniejszych wyborów może przestać być jedynie teoretyczną możliwością.