Katastrofa na Roland Garros: Iga Świątek załamuje się psychicznie po szokującej porażce – „To koniec dominacji?”
Wielki szok na kortach Roland Garros! Iga Świątek, czterokrotna mistrzyni French Open i dominatorka kobiecego tenisa ostatnich lat, sensacyjnie odpadła już w czwartej rundzie tegorocznego turnieju. Przegrana z niżej notowaną rywalką – outsiderką spoza Top 20 – zaskoczyła nie tylko fanów, ale i samą zawodniczkę, która po meczu nie kryła emocji i załamania psychicznego.
Mecz zakończył się wynikiem 6:3, 3:6, 7:5 na korzyść rywalki, po ponad dwóch godzinach dramatycznej walki. Iga prowadziła w decydującym secie 5:2 i wydawało się, że zmierza ku zwycięstwu, jednak zupełnie się pogubiła. Popełniła szereg niewymuszonych błędów, a presja najwyraźniej dała o sobie znać.
Na pomeczowej konferencji prasowej Świątek nie potrafiła powstrzymać łez. – „Nie wiem, co się stało. Byłam blisko i wszystko się rozsypało. Czuję się, jakby cały świat się zawalił” – powiedziała roztrzęsiona. – „Ten turniej znaczył dla mnie bardzo dużo. To było moje miejsce mocy, a teraz czuję się, jakbym je straciła”.
Eksperci zaczęli się zastanawiać, czy to koniec dominacji Polki. Po fenomenalnym początku sezonu, w którym zdobyła kilka prestiżowych tytułów i umocniła się na pierwszym miejscu w rankingu WTA, porażka w Paryżu może być sygnałem nadchodzących trudności.
Psycholog sportowy i komentator Eurosportu skomentował: – „Iga od lat niesie ogromną presję jako liderka kobiecego tenisa. Każda porażka na Roland Garros uderza w nią podwójnie, bo ten turniej to jej bastion. To załamanie może być chwilowe, ale kluczowe będzie teraz wsparcie sztabu i najbliższych”.
Na pytanie o przyszłość, Świątek odpowiedziała enigmatycznie: – „Potrzebuję czasu. Nie wiem, co dalej”.
Choć jedna porażka nie przekreśla jej dorobku, to atmosfera po tym meczu była wyjątkowo ciężka. Fani wciąż ją wspierają, ale pytanie zawisło w powietrzu: czy to tylko chwilowy kryzys, czy faktycznie koniec pewnej ery w te
nisie kobiet?