Iga Świątek chwali się swoim najnowszym luksusowym zakupem z szokującą ceną — zwolennicy świętują, a krytycy wątpią
Iga Świątek, niekwestionowana królowa światowego tenisa i czterokrotna zwyciężczyni turniejów wielkoszlemowych, znana jest nie tylko ze swojej precyzji na korcie, ale również ze skromności i stonowanego stylu życia. Dlatego jej najnowszy zakup wywołał tak ogromne emocje — zarówno wśród fanów, jak i krytyków.
Kilka dni temu media społecznościowe obiegły zdjęcia Igi pozującej z nowiutkim, luksusowym samochodem — Ferrari Purosangue, które według ekspertów motoryzacyjnych może kosztować nawet ponad 2 miliony złotych. To pierwszy SUV w historii włoskiej marki, a jego design, osiągi i ekskluzywność czynią go jednym z najbardziej pożądanych aut świata. Świątek opublikowała zdjęcie auta z krótkim podpisem: “Spełniam marzenia. Ciężka praca się opłaca.”
Ten prosty komunikat wywołał burzę.
Zwolennicy: „W pełni zasłużyła!”
Dla wielu kibiców i obserwatorów życia Igi to tylko potwierdzenie, że 23-letnia tenisistka wreszcie zaczyna korzystać z owoców swojej ciężkiej pracy. Od lat uchodziła za osobę skromną, skupioną na treningach i karierze. Nie uczestniczy w show-biznesie, nie szokuje stylizacjami, nie epatuje luksusem. Dla części fanów ten zakup to symbol osobistego sukcesu i dojrzewania.
– „Jeśli ktoś zasłużył na Ferrari, to właśnie Iga. To dziewczyna z klasą, która przez lata ciężko pracowała na każdą wygraną. Niech się cieszy!” – pisze jedna z komentujących na Instagramie.
Zwolennicy przypominają, że Świątek zarobiła już ponad 27 milionów dolarów z samych nagród turniejowych, a kontrakty sponsorskie z markami takimi jak Asics, Rolex czy Red Bull przynoszą jej kolejne miliony. W ich oczach luksusowy samochód nie jest ekstrawagancją, lecz nagrodą, na którą w pełni zasłużyła.
Krytycy: „Nie pasuje do jej wizerunku”
Z drugiej strony pojawiły się głosy, że taki pokaz bogactwa kłóci się z dotychczasowym wizerunkiem Igi jako „dziewczyny z sąsiedztwa” i sportowej perfekcjonistki z pokorą. Krytycy pytają, czy to pierwszy krok ku światu celebrytów, a niektórzy nawet zarzucają jej hipokryzję.
– „Do tej pory trzymała się z dala od blichtru. A teraz? Ferrari, pozowanie, luksus. Czyżby powoli odrywała się od rzeczywistości?” – pyta jeden z publicystów sportowych.
Niektórzy internauci zauważają też, że w czasie rosnących nierówności społecznych i kryzysów ekonomicznych, taka demonstracja bogactwa może być źle odebrana — szczególnie przez młodych fanów, którzy dotychczas widzieli w Idze skromny, inspirujący wzór do naśladowania.
Iga zostaje sobą
Świątek, choć nie odniosła się bezpośrednio do krytyki, zareagowała kolejnym postem, w którym napisała: „Nie muszę udowadniać nikomu, kim jestem. Wciąż kocham książki, kawę z przyjaciółmi i intensywne treningi. Ferrari nie zmienia tego, kim jestem.”
Wiele wskazuje na to, że mimo emocji, które wzbudził ten zakup, Iga pozostanie wierna swoim wartościom. Dla jednych będzie to symbol niezależności i sukcesu, dla innych znak możliwego rozdziału między sportem a celebrycką rzeczywistością.
Jedno jest pewne — Iga Świątek nadal budzi emocje, nie tylko
rakietą, ale i stylem życia.