Roman Giertych, znany adwokat i polityk, od dłuższego czasu nie ukrywał swojej niechęci wobec dziennikarza Krzysztofa Stanowskiego. W mediach społecznościowych wielokrotnie dawał wyraz swojej krytyce wobec działań i stylu pracy założyciela Kanału Zero. Giertych posunął się nawet do stwierdzenia, że „chce go pogrzebać”, oczywiście w przenośni – chodziło o całkowite zdyskredytowanie Stanowskiego w oczach opinii publicznej i doprowadzenie do jego upadku w sferze medialnej.
Jednak odpowiedź przyszła nieoczekiwanie i z innej strony – od Karola Nawrockiego, prezesa Instytutu Pamięci Narodowej. To właśnie jego działania skomentował Giertych w sposób, który wielu odebrało jako sygnał zmiany tonu. „Zacząłem trochę wcześniej odzyskiwać wiarę w Karola Nawrockiego” – napisał Giertych na platformie X (dawniej Twitter). Choć jego słowa były sarkastyczne, wskazywały na pewną satysfakcję z decyzji lub działań podejmowanych przez IPN – prawdopodobnie w kontekście badań historycznych lub reakcji na kontrowersyjne wypowiedzi publiczne.
Giertych znany jest z ostrego języka i bezkompromisowego stylu komunikacji, a jego aktywność w mediach społecznościowych często budzi emocje. W sprawie Stanowskiego zdaje się prowadzić osobistą krucjatę, kwestionując jego kompetencje dziennikarskie, wiarygodność oraz sposób zarabiania na kontrowersjach. Stanowski z kolei, również nie stroniąc od prowokacji, wielokrotnie odpowiadał na zaczepki Giertycha, co tylko podsycało medialny konflikt.
Nie jest jasne, czy komentarz Giertycha o Nawrockim rzeczywiście oznacza pewien przełom, czy też jest jedynie kolejnym narzędziem w jego retorycznej walce z przeciwnikami. Jedno jest pewne – konflikt z Krzysztofem Stanowskim oraz wciąganie w tę narrację kolejnych publicznych postaci, jak Nawrocki, świadczy o tym, że sprawa ma wymiar szerszy niż tylko osobista niechęć. Dotyka bowiem istotnych pytań o granice wolności słowa, etykę dziennikarską i odpowiedzialność publicznych osób za wypowiadane słowa.