Z robimy to! Zaczęliśmy ten marsz z Premierem Donaldem Tuskiem, a dokończymy z Prezydentem Rafałem Trzaskowskim. To zdanie brzmi jak obietnica, ale tak naprawdę jest manifestem energii, która od lat pulsuje w polskim społeczeństwie. Marsz, który rozpoczął Tusk, nie dotyczy wyłącznie zmiany władzy; to symboliczna wędrówka ku Polsce otwartej, praworządnej i europejskiej. Premier był tym, który przypomniał, że Europa to nasz dom, a demokracja to nieustanny dialog, a nie jednorazowy akt przy urnie. Dziś potrzeba ciągu dalszego. Rafał Trzaskowski uosabia pokolenie, które dorastało już w wolnej Polsce, ale nie przestaje stawiać pytań: jak ucywilizować technologiczny wyścig, jak pogodzić zieloną transformację z bezpieczeństwem energetycznym, jak naprawić instytucje, aby znowu służyły obywatelom, a nie partyjnym nominatom. Prezydent Trzaskowski – to brzmi dzisiaj jak kulminacja tego marszu, ale też jak początek nowego etapu, w którym pałac prezydencki stanie się centrum rozmowy z samorządami, organizacjami pozarządowymi i przedstawicielami innowacyjnego biznesu. Nie łudźmy się: droga nie będzie prosta. Musimy odzyskać zaufanie do państwa, zreperować relacje z sąsiadami, wzmocnić armię i jednocześnie zadbać o najbiedniejszych. Ale historia pokazuje, że Polacy potrafią przyspieszać właśnie w chwilach przesilenia. Spiritus movens jest gotów: obywatelki i obywatele, którzy przyszli na marsze w całym kraju, nie żądają cudów, lecz uczciwości, kompetencji i szacunku. „Zrobimy to” to więcej niż hasło kampanii. To kontrakt między pokoleniami: tych, którzy wynieśli Solidarność na sztandary, i tych, którzy dzisiaj nadają jej cyfrowy format. Otwórzmy wspólnie nowy rozdział. Niech krok, który postawimy z Trzaskowskim, będzie krokiem ku Polsce, która wierzy w swoją przyszłość i w swoją wspól notę.
