—
Było już 6:2, 3:0 dla Świątek. Aż stało się coś niewytłumaczalnego. “Koniec”…
Wszystko zapowiadało się jak kolejny pokaz dominacji Igi Świątek. Liderka rankingu WTA grała z taką swobodą, jakby kort należał tylko do niej. W ćwierćfinale wielkoszlemowego Roland Garros Polka zmierzyła się z teoretycznie groźną, ale zdecydowanie niżej notowaną Rosjanką – Mariną Bielkiną, która dostała się do turnieju z kwalifikacji.
Pierwszy set był jednostronny. 6:2 dla Świątek – bez najmniejszych wątpliwości. Drugi rozpoczął się od błyskawicznego prowadzenia 3:0. Publiczność zaczęła już wstawać z miejsc, by po kilku kolejnych gemach oklaskiwać kolejne zwycięstwo ulubienicy Paryża. Nikt nie przewidział, że za chwilę na korcie rozegra się dramat, który przejdzie do historii sportu.
Nagła zmiana
W czwartym gemie drugiego seta coś się zmieniło. Iga, która jeszcze przed chwilą biegała po korcie jak w transie, nagle przystanęła w półkroku. Podeszła do linii serwisowej, ale po chwili opuściła rakietę. Zamiast serwować – oparła się na kolanach i spuściła głowę. Sędzia początkowo uznał to za chwilę dekoncentracji. Ale gdy Świątek nie podniosła wzroku przez ponad 10 sekund, na trybunach zapadła cisza.
“Coś się dzieje. To nie jest normalne” – mówił w transmisji komentator Eurosportu.
Polka powoli podeszła do krzesła, ale nie usiadła. Stała, drżąc lekko na nogach. Po chwili zdjęła opaskę z głowy i odłożyła ją na torbę. Jej oczy były zamglone. Sędzia zszedł z krzesełka, podszedł do niej i zapytał, czy potrzebuje pomocy medycznej. W odpowiedzi usłyszał jedno, ciche słowo:
– „Koniec.”
Niepokój w sztabie
Zarówno trener Tomasz Wiktorowski, jak i członkowie sztabu, wbiegli na kort. Iga nie protestowała. Pozwoliła się zaprowadzić na bok, gdzie natychmiast rozpoczęto badania. Organizatorzy wstrzymali mecz, a przeciwniczka – Bielkina – stała zdezorientowana przy swojej ławce.
– „To nie wygląda na kontuzję fizyczną. To coś innego. Wyglądała, jakby jej świadomość gdzieś odpłynęła. Jakby była w szoku” – mówił po chwili zaniepokojony dziennikarz „L’Equipe”.
Paryska publiczność, choć znana z wybuchowego temperamentu, zachowała się niezwykle godnie. Cisza, która zapadła na korcie im. Philippe’a Chatriera, była przejmująca. Każdy wiedział, że stało się coś poważnego.
Tajemnicze słowa
Wkrótce pojawiły się pierwsze spekulacje. Oficjalny komunikat WTA brzmiał lakonicznie: „Z powodu nagłego pogorszenia stanu zdrowia Iga Świątek została zmuszona do zakończenia udziału w turnieju. Prosimy o poszanowanie prywatności zawodniczki.”
Jednak na Twitterze pojawił się wpis dziennikarza „New York Times”, który twierdził, że był świadkiem rozmowy Igi z lekarzem:
– „To nie jest serce ani głowa. To wszystko na raz. Nie mogę oddychać… Czuję, że coś się kończy…”
Ten wpis wywołał burzę. Internauci zaczęli spekulować, że Polka mogła doznać ataku paniki, silnego załamania emocjonalnego lub – co brzmiało jeszcze bardziej tajemniczo – jakiegoś rodzaju „odrealnienia”.
Reakcje świata sportu
Już po godzinie od przerwania meczu, największe gwiazdy światowego tenisa zaczęły publikować wpisy wsparcia. Serena Williams napisała: „Iga, jesteś silna. Cokolwiek to było – przejdziesz przez to. Trzymaj się.”
Carlos Alcaraz: „Nie ma znaczenia wynik. Zdrowie i spokój ducha są najważniejsze. Wszyscy jesteśmy z Tobą.”
Aryna Sabalenka, która nieraz rywalizowała z Igą na noże, tym razem napisała zaskakująco emocjonalnie: „Nie mogę uwierzyć w to, co widziałam. Mam nadzieję, że to nic poważnego. Trzymaj się, dziewczyno.”
Rodzina przerywa milczenie
Wieczorem głos zabrał ojciec Igi, Tomasz Świątek. W krótkim wystąpieniu dla TVP powiedział:
– „Iga nie zemdlała, nie zasłabła. Ale jej ciało i umysł powiedziały: dość. Od miesięcy żyła pod gigantyczną presją. Niektórych rzeczy nie da się znieść, nawet jeśli się jest numerem jeden na świecie.”
Nie zdradził więcej szczegółów. Z jego wypowiedzi wynikało jednak, że to nie był zwykły kryzys dnia. To coś znacznie głębszego.
Co dalej?
Na razie nie wiadomo, czy Iga Świątek wróci do gry w tym sezonie. Jej menedżer zapowiedział, że decyzja o dalszych występach zostanie podjęta po serii konsultacji z psychologami i lekarzami.
W świecie sportu zapanowała atmosfera smutku i zrozumienia. Wszyscy wiedzą, że nawet największe mistrzynie są tylko ludźmi. Czasami najtrudniejszy nie jest mecz na korcie – ale ten, który rozgrywa się wewnątrz głowy.
Dla fanów Polki – to wstrząs. Ale też moment refleksji. Bo choć Iga Świątek przyzwyczaiła nas do perfekcji, dzisiejszy dzień przypomina, że granica wytrzymałości psychicznej może być cienka – nawet dla największych.
„Koniec” – to słowo zabrzmiało dziś na korcie Roland Garros z ogromnym ciężarem. Ale wszyscy wierzymy, że to nie koniec kariery Igi. To tylko pauza. Potrzebna. Ludzka. Konieczna.
—
Jeśli chcesz, mogę przygotować kontynuację w formie “reakcje kibiców” lub “co mówi zespół lekarski”.