Burza po wpisie Karola Nawrockiego. “Skończ kabaret”. I rzuciła kwotami.
Wpis prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, Karola Nawrockiego, wywołał prawdziwą burzę w mediach społecznościowych. Jego komentarz, który miał na celu skrytykowanie pewnych aspektów polityki historycznej, został odebrany przez część opinii publicznej jako kontrowersyjny, a nawet oburzający. Nie trzeba było długo czekać na odpowiedzi – wśród komentujących znalazły się zarówno postacie ze świata polityki, jak i niezależni eksperci. Jednak największe emocje wzbudziła reakcja jednej z posłanek opozycji, która nie tylko zaatakowała Nawrockiego słowami, ale również rzuciła konkretne kwoty, sugerując niegospodarność w instytucji, którą kieruje.
Wpis, który rozpętał burzę
Wszystko zaczęło się od opublikowanego na platformie X (dawniej Twitter) wpisu Karola Nawrockiego, w którym odniósł się do jednego z wydarzeń organizowanych w ramach obchodów rocznicy ważnego wydarzenia historycznego. Prezes IPN skrytykował sposób narracji stosowany przez niektórych historyków i instytucje, sugerując, że zbyt często historia Polski jest przedstawiana w sposób, który „zakłamuje fakty i upokarza bohaterów narodowych”.
„Czas skończyć kabaret z polityką historyczną. Prawda jest jedna i niepodważalna – nie ma miejsca na relatywizm!” – napisał Nawrocki.
Słowa te momentalnie wywołały falę komentarzy. Część użytkowników zgodziła się z jego stanowiskiem, podkreślając, że Polska zbyt często ulega naciskom międzynarodowym i przedstawia własną historię w sposób zbyt ugodowy. Jednak wielu komentujących zarzuciło mu skrajnie jednostronne podejście i brak miejsca na otwartą debatę historyczną.
„Skończ kabaret” – ostre słowa posłanki opozycji
Jedną z najostrzejszych reakcji zaprezentowała posłanka opozycji, Małgorzata Zielińska, która nie tylko wprost skrytykowała wpis Nawrockiego, ale również poruszyła kwestię finansowania IPN.
„Panie Nawrocki, jeśli ktoś tu urządza kabaret, to pan i pana instytucja! Mówicie o prawdzie historycznej, a tymczasem wydajecie miliony na propagandowe eventy, podczas gdy brakuje funduszy na realne badania naukowe!” – napisała Zielińska.
Dalej w swoim wpisie posłanka podała konkretne kwoty, które według niej są przeznaczane na działania IPN, a które – jak twierdzi – mogłyby zostać lepiej spożytkowane.
„23 miliony złotych na organizację wydarzeń propagandowych, 5 milionów na ‘badania’, które w większości są przedrukami istniejących już prac, a tymczasem instytuty naukowe nie mogą doprosić się o wsparcie! Ile pieniędzy jeszcze zmarnujecie?” – dodała.
Ostra debata publiczna
Wpis Zielińskiej błyskawicznie rozszedł się po sieci, a jej zarzuty wywołały żywą debatę. Zwolennicy IPN odpierali zarzuty, twierdząc, że instytut od lat walczy z fałszowaniem historii i zasługuje na odpowiednie finansowanie.
„Bez IPN nie mielibyśmy dostępu do wielu kluczowych dokumentów, które zmieniają nasze spojrzenie na historię! Opozycja chce wymazać naszą pamięć narodową!” – pisał jeden z internautów.
Jednak inni przyznawali rację Zielińskiej, zwracając uwagę na to, że działalność IPN często budzi kontrowersje i nie zawsze przynosi wymierne efekty.
„Mamy XXI wiek, a IPN nadal działa jak narzędzie polityczne zamiast instytucji naukowej. Może rzeczywiście warto się zastanowić, na co idą te pieniądze” – napisał jeden z historyków.
IPN odpowiada na zarzuty
Kilka godzin po publikacji wpisu Zielińskiej, Instytut Pamięci Narodowej opublikował oficjalne oświadczenie, w którym odniósł się do kwestii finansowania.
„Wszelkie środki wydatkowane przez IPN są zgodne z obowiązującym prawem i podlegają pełnej transparentności. Nasza misja to dbałość o prawdę historyczną i edukację społeczeństwa” – napisano w komunikacie.
Dodatkowo IPN przedstawił zestawienie wydatków, z którego wynikało, że większość budżetu przeznaczana jest na prace badawcze oraz archiwizację dokumentów.
Polityczne konsekwencje
Cała sytuacja zyskała wymiar polityczny, a temat szybko podchwyciły inne partie. Przedstawiciele rządu bronili Nawrockiego, twierdząc, że jego słowa były „wyrazem troski o pamięć historyczną”.
„Nie pozwolimy na fałszowanie historii i podważanie dorobku IPN. To instytucja kluczowa dla naszej tożsamości narodowej” – powiedział w jednym z wywiadów minister kultury.
Tymczasem opozycja domaga się audytu wydatków IPN i zapowiada interpelacje w tej sprawie.
„Polacy muszą wiedzieć, na co idą ich pieniądze. Jeśli okaże się, że mamy do czynienia z marnotrawstwem publicznych środków, będziemy domagać się konsekwencji” – zapowiedziała Zielińska.
Co dalej?
Choć wpis Nawrockiego miał zapewne jedynie podkreślić jego stanowisko w kwestii polityki historycznej, wywołał znacznie szerszą debatę o funkcjonowaniu IPN i jego roli w społeczeństwie. Wiele wskazuje na to, że temat finansowania instytucji będzie jeszcze długo wracał w przestrzeni publicznej.
Jedno jest pewne – historia, zamiast łączyć, po raz kolejny stała się narzędziem politycznej walki.