44 minuty i nagły koniec meczu Aryny Sabalenki! Była wściekła. Nie mogła zrozumieć decyzji
Aryna Sabalenka, znana ze swojego ognistego temperamentu i waleczności na korcie, tym razem nie zdążyła nawet wejść w meczowy rytm. Jej spotkanie zakończyło się po zaledwie 44 minutach, a to, co wydarzyło się na końcu, wprawiło zarówno zawodniczkę, jak i kibiców w osłupienie. Białorusinka opuściła kort wściekła i wyraźnie zdezorientowana, nie kryjąc frustracji wobec decyzji sędziów i organizatorów.
Mecz rozgrywany był podczas jednego z turniejów przygotowawczych do Wimbledonu. Już od pierwszych minut Sabalenka miała problemy z odnalezieniem rytmu – popełniała sporo niewymuszonych błędów i nie radziła sobie z returnami rywalki. Jednak to nie jej forma, a nagłe przerwanie meczu przez sędziów okazało się największym szokiem tego dnia.
Pod koniec pierwszego seta, przy stanie 4:3 dla rywalki, doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Po jednej z wymian Sabalenka zasygnalizowała dyskomfort w ramieniu, jednak po chwili była gotowa kontynuować grę. Tymczasem sędziowie, w porozumieniu z lekarzem turniejowym, podjęli decyzję o zakończeniu spotkania, powołując się na „niemożność dalszej rywalizacji zawodniczki”. Sabalenka była oszołomiona – chciała grać dalej i nie zgadzała się z decyzją.
– „To jakiś żart? Nie pytał mnie nikt, czy chcę kontynuować. Ja jestem gotowa grać!” – krzyczała Aryna w kierunku stołu sędziowskiego. Jej wybuch emocji nie pozostał niezauważony. Kibice zebrani na trybunach nie wiedzieli, co się dzieje. Na powtórkach telewizyjnych widać było, że Sabalenka rzeczywiście rozcierała bark, ale nie wzywała pomocy medycznej. Decyzja o przerwaniu meczu zapadła błyskawicznie – zaledwie kilka minut po zgłoszeniu dyskomfortu.
Po zejściu z kortu Aryna nie udzieliła od razu wywiadu. Dopiero później, w mediach społecznościowych, zamieściła emocjonalny wpis:
„To, co się dziś wydarzyło, było poza moją kontrolą. Jestem zdrowa, chciałam walczyć. Nie rozumiem tej decyzji. Jestem rozczarowana.”
Fani zawodniczki natychmiast podzielili się na dwa obozy. Jedni twierdzili, że organizatorzy postąpili słusznie, mając na uwadze jej bezpieczeństwo przed nadchodzącymi ważnymi turniejami. Inni z kolei wskazywali na zbyt pochopną reakcję sędziów i brak konsultacji z zawodniczką.
Sabalenka to wojowniczka, która nie odpuszcza nawet w trudnych momentach. Tym razem jednak odebrano jej możliwość walki, a emocje z tym związane wybuchły z pełną siłą. Jej frustracja jest zrozumiała – nikt nie chce przegrywać w taki sposób. Jedno jest pewne: Aryna wróci na kort jeszcze bardzie
j zmotywowana.