—
WTA Rzym: Iga Świątek – Danielle Collins. Wynik meczu na żywo…
W czwartkowe popołudnie rzymskie korty Foro Italico rozbrzmiewały głośnymi brawami i okrzykami kibiców, którzy zebrali się, by śledzić jedno z najbardziej elektryzujących starć turnieju WTA 1000 – pojedynek pomiędzy liderką rankingu WTA, Igą Świątek, a nieobliczalną Amerykanką Danielle Collins. Mecz ten miał być powtórką ich niezwykle emocjonującego spotkania z Miami, gdzie Collins niespodziewanie wyrzuciła Polkę za burtę. Tym razem stawka była równie wysoka, a atmosfera jeszcze bardziej napięta.
Dominacja Świątek od pierwszych piłek
Już od pierwszych wymian widać było, że Świątek nie zamierza dać rywalce żadnych prezentów. Polka rozpoczęła mecz z ogromną determinacją, trafiając w kort z chirurgiczną precyzją. Jej returny były agresywne, a serwis, z którym czasem miewa problemy, dziś działał jak w zegarku. Collins, znana z ofensywnego stylu gry, próbowała narzucić swoje tempo, ale Iga nie pozwalała jej rozwinąć skrzydeł.
Pierwszy set zakończył się wynikiem 6:2 dla Świątek po zaledwie 39 minutach. Polka zdobyła aż 87% punktów po swoim pierwszym podaniu i zaliczyła tylko 5 niewymuszonych błędów, podczas gdy Collins popełniła ich aż 14. Przewaga Igi była miażdżąca.
Powrót Collins i dramatyczny drugi set
Wydawało się, że Świątek gładko zmierza po kolejne zwycięstwo, ale Danielle Collins nie zamierzała odpuścić bez walki. W drugim secie zaczęła ryzykować jeszcze bardziej, wchodząc w kort i kończąc wymiany szybciej. Jej agresywne podejście zaczęło przynosić efekty – przełamała Świątek już w trzecim gemie i wyszła na prowadzenie 3:1.
Publiczność ożywiła się, gdy Amerykanka złapała wiatr w żagle. W szóstym gemie Świątek miała trzy break pointy, ale Collins obroniła je wszystkimi siłami, serwując jak natchniona. Drugi set zakończył się niespodziewanie wynikiem 7:5 dla Collins, a Świątek wyglądała na lekko zdenerwowaną.
Na trybunach zapanowała konsternacja. Czyżby historia z Miami miała się powtórzyć?
Trzeci set jak thriller Hitchcocka
Decydujący set był istnym rollercoasterem emocji. Obie zawodniczki grały na najwyższym poziomie, wymieniając potężne uderzenia z głębi kortu. Co chwilę dochodziło do efektownych wymian, przy których publiczność wstawała z miejsc. Świątek przełamała Collins na 2:1, ale zaraz potem sama straciła serwis. Następnie znowu przełamała – i znowu oddała przewagę. Mecz wisiał na włosku.
W dziewiątym gemie Świątek znów przełamała Amerykankę i wyszła na prowadzenie 5:4. Gdy stanęła do serwisu po zwycięstwo, presja była ogromna. Pierwszy punkt – podwójny błąd serwisowy. Drugi – wspaniała wymiana zakończona forehandem Collins po linii. Ale wtedy Iga pokazała klasę mistrzyni: trzy kolejne punkty wygrała, w tym ostatni – po 22-uderzeniowej wymianie zakończonej winnerem z backhandu.
Wynik meczu: Iga Świątek – Danielle Collins 6:2, 5:7, 6:4
Po zakończeniu spotkania Polka uniosła ręce w górę, a trybuny eksplodowały radością. To był prawdziwy tenisowy spektakl i pokaz siły mentalnej Świątek. Collins schodziła z kortu z niedowierzaniem – była tak blisko drugiego z rzędu zwycięstwa nad liderką rankingu, ale tym razem to Iga wyszła z opresji zwycięsko.
Pomeczowe komentarze
– „To było szalone spotkanie. Danielle to niesamowita zawodniczka, która zawsze zmusza mnie do gry na 110 procent. Cieszę się, że zachowałam spokój w trzecim secie i potrafiłam odwrócić losy meczu” – powiedziała Iga tuż po zejściu z kortu.
Z kolei Collins, choć rozczarowana, podkreśliła klasę Polki:
– „Iga zagrała świetnie. Miałyśmy kilka epickich wymian. Jestem dumna z tego, jak dziś walczyłam, ale gratulacje dla niej – wygrała zasłużenie”.
Co dalej?
Dzięki temu zwycięstwu Świątek awansowała do półfinału turnieju w Rzymie, gdzie zmierzy się najprawdopodobniej z Aryną Sabalenką lub Jeleną Rybakiną – zależnie od wyniku wieczornego ćwierćfinału. Spotkanie z jedną z tych rywalek zapowiada się jako kolejny tenisowy klasyk.
Podsumowanie
Mecz Świątek – Collins był bez wątpienia jednym z najlepszych widowisk tegorocznego turnieju w Rzymie. Pełen zwrotów akcji, dramatycznych wymian i wielkiej walki do samego końca, stanowił potwierdzenie, że Iga Świątek nie bez powodu jest numerem jeden na świecie. Polka nie tylko pokazała wielką klasę sportową, ale też dojrzałość mentalną, której tak bardzo potrzebuje każdy mistrz.
Jeśli tak ma wyglądać droga Igi po trzeci tytuł w Rzymie – kibice mogą szykować się na prawdziwe emocje. Bo ta dziewczyna nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.
—