W Stuttgarcie “rewanż” Świątek – Andriejewa. Polka aż kipiała ze złości
Turniej WTA 500 w Stuttgarcie zawsze przyciąga uwagę tenisowego świata, ale tegoroczna edycja już od pierwszych dni zafundowała kibicom emocje godne wielkoszlemowego finału. Wszystko za sprawą meczu, który wielu określało jako rewanż – starcia pomiędzy Igą Świątek a Mirrą Andriejewą. Polka, obecna liderka rankingu WTA, miała w pamięci kontrowersyjne wydarzenia z poprzedniego spotkania z rosyjską nastolatką, i jak się okazało, emocje wzięły górę.
Zaczęło się niewinnie
Mecz zaplanowany na środowe popołudnie od początku przyciągał uwagę mediów. Wszyscy zastanawiali się, jak Świątek podejdzie do rywalizacji z młodą i nieprzewidywalną Andriejewą. Poprzednie ich spotkanie zakończyło się niespodziewanym zwycięstwem Rosjanki, co wywołało falę komentarzy – zarówno dotyczących formy Igi, jak i kontrowersyjnych gestów rywalki.
Od pierwszych piłek było widać, że Iga jest maksymalnie skoncentrowana. Każdy punkt rozgrywała z determinacją i precyzją, do jakiej przyzwyczaiła swoich fanów. Mimo to, w pierwszym secie to Andriejewa niespodziewanie objęła prowadzenie 3:1. Gdy Świątek popełniła podwójny błąd serwisowy, emocje zaczęły sięgać zenitu.
Iskry na korcie
Już w piątym gemie dało się zauważyć, że atmosfera na korcie zaczyna się zagęszczać. Po jednej z wymian Andriejewa rzuciła w kierunku Igi prowokujące spojrzenie i wymowny uśmiech. Polka, która znana jest z opanowania, tym razem nie potrafiła przejść nad tym do porządku dziennego. Z impetem podeszła do linii końcowej i niemal krzyknęła w stronę swojego boksu trenerskiego: „Nie dam jej tego meczu!”.
Trybuny zawrzały.
W kolejnym gemie Iga przełamała serwis rywalki, a przy celebracji zwycięskiego punktu uderzyła rakietą o kort. Sędzia liniowy spojrzał z niepokojem, ale obyło się bez ostrzeżeń. Jednak to był dopiero początek emocjonalnej eksplozji.
Kipiąca złość i przejęcie kontroli
Po przełamaniu, Iga zaczęła grać jak natchniona. Jej forhend był niczym młot, a topspinowe zagrania zmuszały Andriejewą do ciągłego biegania po korcie. Polka wyrównała wynik, a chwilę później wygrała pierwszego seta 6:4.
Drugi set to prawdziwy pokaz dominacji. Iga nie tylko zagrała perfekcyjnie taktycznie, ale jej mowę ciała można było odczytywać jako wyraz wściekłości, która w jakiś sposób… jej pomagała. Każdy punkt zdobywała z okrzykiem, a po jednej z długich wymian nie kryła frustracji, rzucając w kierunku przeciwniczki: „To już nie juniorski turniej!”
Kamery uchwyciły tę chwilę, a w mediach społecznościowych błyskawicznie pojawiły się fragmenty wideo, które zdobywały setki tysięcy wyświetleń.
Po meczu – milczenie i spojrzenia
Mecz zakończył się wynikiem 6:4, 6:2 dla Świątek, ale to nie wynik był najczęściej komentowanym elementem tego pojedynku. Po zakończeniu meczu, podczas tradycyjnego uścisku dłoni przy siatce, Iga tylko musnęła dłoń Andriejewej i odwróciła wzrok. Rosjanka uśmiechnęła się lekceważąco, co tylko dolało oliwy do ognia.
Na konferencji prasowej Świątek była oszczędna w słowach. Zapytana o napięcie na korcie, odparła:
„To był mecz pełen emocji. Nie zawsze jestem w stanie wszystko ukrywać. Nie będę udawać, że nie miało to dla mnie znaczenia. Ale najważniejsze, że zagrałam lepiej niż ostatnio.”
Z kolei Andriejewa bagatelizowała całe zajście:
„Iga to świetna zawodniczka, ale dziś była po prostu bardziej zdenerwowana niż zwykle. Młodość potrafi wytrącić z równowagi, może to ją zaskoczyło.”
Eksperci podzieleni
Komentatorzy i byli tenisiści podzielili się w ocenach. Część z nich uważa, że emocje Igi były zrozumiałe – w końcu chodziło o rewanż i odzyskanie twarzy po poprzednim, niespodziewanym niepowodzeniu. Inni z kolei zarzucili jej brak profesjonalizmu i nadmierne uleganie emocjom.
Były trener reprezentacji Polski, Tomasz Wiktorowski, zauważył:
„Z jednej strony – świetnie, że Iga potrafiła przekuć złość w skuteczność. Z drugiej – trzeba uważać, bo przeciwniczki będą próbować ją prowokować, jeśli zobaczą, że to działa.”
Dalszy ciąg tej historii?
Świat tenisa uwielbia takie narracje – rewanże, emocje, pojedynki charakterów. Nikt już nie ma wątpliwości, że rywalizacja Świątek – Andriejewa może być czymś więcej niż tylko sportowym wydarzeniem. To może być początek jednej z najciekawszych rywalizacji w kobiecym tenisie ostatnich lat.
Czy w kolejnych turniejach znów dojdzie do ich starcia? Jeśli tak – z pewnością będziemy świadkami nie tylko tenisowej bitwy, ale i psychologicznego starcia, które przyciągnie przed ekrany miliony widzów.
Na razie jednak to Świątek schodzi z kortu z podniesioną głową. W Stuttgarcie nie tylko wygrała mecz – odzyskała kontrolę, honor i pokazała, że nawet kipiąc ze złości, potrafi być nie do zatrzymania.
—
Jeśli chcesz, mogę też przygotować wersję skróconą lub dodać komentarze ekspertów, cytaty fikcyjnych fanów lub dalsze wątki.