„Tyle zarobiła Iga Świątek! Prawdziwa nagroda czeka w finale”
—
Tyle zarobiła Iga Świątek! Prawdziwa nagroda czeka w finale
Paryż, 2025 – Iga Świątek znowu to zrobiła. Polska gwiazda tenisa nie tylko awansowała do finału prestiżowego turnieju Roland Garros, ale również zapewniła sobie rekordowy zarobek – zarówno na korcie, jak i poza nim. Ale jak się okazuje, prawdziwa nagroda wciąż jest przed nią. Bo tym razem stawką jest coś znacznie większego niż pieniądze – przejście do historii.
Miliony na koncie
Już sam awans do finału zapewnił Świątek 1,3 miliona euro premii od organizatorów turnieju. Do tego dochodzą kontrakty sponsorskie, które automatycznie uaktywniają specjalne bonusy w przypadku sukcesów sportowych. Według ekspertów, tylko w ciągu ostatnich dwóch tygodni Polka mogła zarobić około 5 milionów euro, biorąc pod uwagę premie, sponsorów i umowy reklamowe.
– Iga to obecnie najcenniejsza marka w kobiecym tenisie – mówi Marie Lefevre, specjalistka od marketingu sportowego z Paryża. – Jest młoda, charyzmatyczna i konsekwentna. Marki takie jak Rolex, Asics czy Xiaomi nie żałują pieniędzy, bo wiedzą, że Świątek dostarcza im nie tylko sportowych emocji, ale i stabilnego wizerunku.
Tajemniczy bonus za zwycięstwo?
Jak donosi „L’Équipe”, jeden z najbliższych sponsorów Igi – luksusowa marka biżuterii – przygotował dla niej specjalną nagrodę, jeśli uda jej się zdobyć tytuł. Mowa o unikatowym naszyjniku wartym ponad 300 tysięcy euro, zaprojektowanym specjalnie z myślą o niej. Projekt miał być inspirowany stylem Art Déco oraz… polskimi Tatrami.
– To nie tylko prezent, to symbol – mówi anonimowe źródło z otoczenia tenisistki. – Iga miała możliwość współtworzenia tego projektu od ponad roku. Zgodziła się, że naszyjnik zostanie jej wręczony tylko wtedy, gdy wygra swój piąty Roland Garros. To coś więcej niż trofeum – to amulet.
Rekord na horyzoncie
Jeśli Iga wygra finał, nie tylko przejdzie do historii jako pięciokrotna mistrzyni Paryża. Będzie również pierwszą tenisistką od czasów Justine Henin, która obroniła tytuł trzy razy z rzędu na kortach Rolanda Garrosa. A to może otworzyć jej drzwi do nowego kontraktu z firmą Nike – według przecieków, umowa opiewa na 50 milionów dolarów za pięć lat współpracy, a negocjacje są już na finiszu.
– Nike postawiła warunek: tytuł w Paryżu to klucz do podpisania umowy – ujawnia agent jednej z topowych tenisistek. – Iga nie komentuje tej informacji, ale w środowisku mówi się o tym głośno.
Presja i… wsparcie od gwiazd
Wraz z kolejnymi zwycięstwami, rośnie też presja. Tym bardziej że w finale Świątek zmierzy się z Aryną Sabalenką, swoją odwieczną rywalką. Spotkanie zapowiada się na emocjonujący pojedynek siły kontra precyzja. Ale Iga nie jest sama.
Tuż po półfinale na trybunach pojawił się… Robert Lewandowski, który przyleciał specjalnie z Barcelony, by wesprzeć swoją rodaczkę. Na Instagramie zamieścił zdjęcie z podpisem: „Jesteśmy z Tobą, Iga!”.
To jednak nie wszystko. Świątek może liczyć na wsparcie także od nieoczekiwanego sojusznika – Sereny Williams, która publicznie pochwaliła Polkę za „niesamowitą dojrzałość i styl gry, który przypomina mi najlepsze momenty mojej kariery”.
Cisza przed burzą
W ostatnich dniach Iga unika mediów, ogranicza obecność w social mediach i nie pojawia się na wspólnych treningach. Jak twierdzi jej trener, Tomasz Wiktorowski, to celowa strategia.
– Wiemy, że finał będzie emocjonalnie trudny. Iga musi zachować pełną koncentrację, dlatego ograniczamy wszelkie rozpraszacze. W grze są nie tylko pieniądze, ale coś znacznie ważniejszego: dziedzictwo.
Prawdziwa nagroda
Bo choć miliony euro kuszą, a trofeum wygląda jak ze snów, dla Igi Świątek największą nagrodą jest coś innego. To możliwość zapisania się na kartach historii sportu – jako ta, która zdominowała korty ziemne w czasach pełnych rywalizacji i zmian.
W niedawnym wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” tenisistka powiedziała:
– Chciałabym, żeby kiedyś dzieci uczyły się o mnie na lekcjach WF-u. Nie tylko dlatego, że wygrywałam, ale dlatego, że nigdy nie przestałam walczyć.
Co dalej?
Jeśli Iga wygra finał, otworzy się przed nią kolejny rozdział kariery – start w igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Już teraz mówi się, że to będzie jej „turniej życia”, a Polska liczy na pierwszy złoty medal olimpijski w tenisie.
Ale zanim to się stanie, czeka ją jeszcze jedno zadanie: pokonać Sabalenkę i udowodnić, że nie ma mocnych na królową kortów ziemnych.
Finał, który zatrzyma Polskę
Finał zaplanowany jest na niedzielę o godzinie 15:00. Transmisję obejrzą miliony widzów na całym świecie, ale to w Polsce emocje będą sięgać zenitu. Według danych TVP, półfinał Świątek oglądało ponad 4 miliony Polaków – a finał może pobić ten rekord.
Jedno jest pewne – stawką są nie tylko miliony, ale i wieczna chwała. A prawdziwa nagroda? Ta czeka nie w banku, nie w gablocie, lecz w sercach kibiców.
—
Jeśli chcesz, mogę napisać alternatywną wersję – np. bardziej sensacyjną, dramatyczną albo opartą na skandalu.