Donald Trump, jeśli ponownie zostanie prezydentem USA, może wycofać z Niemiec 35 tysięcy amerykańskich żołnierzy – takie informacje krążą w kontekście jego wcześniejszych zapowiedzi dotyczących ograniczenia amerykańskiego zaangażowania w Europie. W Polsce temat ten wywołał polityczną debatę, a poseł PiS Radosław Fogiel zasugerował, że ewentualne przeniesienie tych wojsk nie nastąpi do Polski, lecz na Węgry, co miałoby być efektem „dyplomacji” Donalda Tuska.
Fogiel wprost obwinia premiera o ochłodzenie relacji z USA i utratę potencjalnych korzyści strategicznych dla Polski. Podkreśla, że podczas poprzednich rządów PiS relacje Warszawy z administracją Trumpa były dobre, a Polska uzyskała dodatkowe amerykańskie siły w ramach wzmocnienia wschodniej flanki NATO.
Tymczasem rząd Tuska stawia na bliską współpracę z Unią Europejską i sojusznikami, co może nie być zgodne z preferencjami Trumpa, który otwarcie krytykuje Niemcy i UE za zbyt małe wydatki na obronność. Możliwe przeniesienie wojsk na Węgry byłoby natomiast znaczącą zmianą w układzie sił w regionie.
Nie ma jednak oficjalnych decyzji w tej sprawie, a eksperci zaznaczają, że wszelkie zmiany w rozmieszczeniu wojsk USA w Europie wymagają czasu i uzgodnień w ramach NATO. Tymczasem spekulacje na ten temat stały się elementem wewnętrznej walki politycznej.