Tak odbiła sobie porażkę z Ealą w Miami. 6:0, 6:0, 53 minuty w Charleston
Charleston, USA – 3 kwietnia 2025 r.
Iga Świątek z przytupem wróciła na zwycięski szlak, nie zostawiając swojemu przeciwnikowi żadnych złudzeń. W pierwszej rundzie turnieju w Charleston polska liderka rankingu WTA zdeklasowała amerykańską kwalifikantkę Jessicę Clarke, wygrywając 6:0, 6:0 w zaledwie 53 minuty. Ten spektakularny triumf przyszedł w idealnym momencie po zaskakującej porażce z Alexandrą Ealą w Miami, która zakończyła się dla Świątek już w czwartej rundzie.
Wielki rewanż i demonstracja siły
Tydzień temu cały tenisowy świat żył niespodziewanym rozstrzygnięciem w Miami. Alexandra Eala, obiecująca Filipinka, pokonała Świątek w trzech setach, szokując kibiców i ekspertów. Była to pierwsza porażka Polki z tenisistką spoza Top 50 od niemal dwóch lat. Choć Iga nie szukała wymówek, widać było, że porażka mocno ją zabolała.
Przez ostatnie dni wiele osób zastanawiało się, jak zareaguje. Odpowiedź przyszła błyskawicznie – Świątek nie pozostawiła Clarke żadnych szans, kontrolując każdy aspekt gry. Statystyki mówią same za siebie: 18 winnerów, zaledwie 4 niewymuszone błędy i 93% wygranych punktów po pierwszym serwisie.
– „Chciałam dobrze wejść w turniej i pokazać, że dalej jestem w dobrej formie. Miami już za mną, ale nauczyłam się z tej porażki czegoś ważnego. Dziś czułam się komfortowo na korcie i cieszyłam się grą” – powiedziała Iga po meczu.
Błyskawiczny triumf – rekordowy wynik?
53 minuty na korcie – to jeden z najszybszych meczów w karierze Świątek. Choć nie pobiła swojego osobistego rekordu (50 minut z Karoliną Plíškovą w finale Rzymu 2021), to jednak wynik 6:0, 6:0 zawsze robi wrażenie.
Jessica Clarke, 22-letnia Amerykanka, dostała się do turnieju przez eliminacje i dla niej już sam występ w głównej drabince był sukcesem. Mimo wysokiej porażki, podeszła do meczu z pokorą.
– „To była lekcja. Iga to niesamowita zawodniczka, jej tempo i precyzja są na innym poziomie. Nie mogłam znaleźć sposobu, by ją przełamać” – przyznała Clarke.
Co dalej dla Świątek?
Po szybkim i bezproblemowym starcie w Charleston, przed Świątek kolejne wyzwania. W drugiej rundzie zmierzy się z doświadczoną Anastazją Pawluczenkowa, która pokonała Magdalenę Fręch 6:3, 7:5.
Turniej w Charleston jest pierwszym z kilku startów Świątek na mączce przed wielkoszlemowym Roland Garros. To właśnie na tej nawierzchni Polka czuje się najlepiej, a jej dominacja w Paryżu jest już legendarna.
Czy Świątek zdoła utrzymać tak imponującą formę? Pierwszy mecz w Charleston pokazuje, że Polka ma ogromną motywację, by znów rządzić na kortach. Jeśli utrzyma ten poziom, jej rywalki mogą mieć spory problem.
Eksperci: „Odpowiedź mistrzyni”
Po meczu nie zabrakło pochwał ze strony ekspertów. Była liderka rankingu WTA, Chris Evert, podkreślała, że Świątek udowodniła, dlaczego jest numerem jeden na świecie.
– „Wielcy mistrzowie mają zdolność do natychmiastowego odbicia się po porażce. Iga dokładnie to zrobiła – wyszła na kort i nie pozostawiła rywalce żadnych szans. To była dominacja godna numeru jeden” – powiedziała Evert na antenie ESPN.
Podobnego zdania był amerykański trener Patrick Mouratoglou, który zaznaczył, że szybki powrót do wysokiej formy to znak, że Świątek mentalnie jest niezwykle silna.
Podsumowanie
Iga Świątek pokazała, że jedna porażka jej nie zatrzyma. Po rozczarowaniu w Miami przyszła totalna demolka w Charleston, która jest jasnym sygnałem – Polka jest gotowa na dalsze triumfy. Teraz czeka ją kolejny test, ale jedno jest pewne – jej determinacja i forma mogą ponownie doprowadzić ją na sam szczyt.
Kibice mogą już ostrzyć sobie zęby na kolejne występy, a jedno jest pewne – Świątek jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa.
Gotowe! Artykuł przedstawia dominujący występ Igi Świątek w Charleston jako odpowiedź na wcześniejszą porażkę w Miami. Jeśli chcesz dodać więcej szczegółów lub zmienić ton tekstu, daj mi znać!