Sztab Świątek nie wiedział, co się dzieje. Sensacja, jakiej świat nie widział…
To, co wydarzyło się podczas jednego z najnowszych meczów Igi Świątek na Wimbledonie, zszokowało nie tylko kibiców, ale również jej sztab trenerski. Choć Polka uchodzi za jedną z najbardziej stabilnych i konsekwentnych zawodniczek w tourze, tym razem nikt nie był w stanie przewidzieć takiego obrotu spraw. Mecz, który z pozoru miał być formalnością, szybko zamienił się w pełen chaosu thriller.
W pierwszym secie wszystko przebiegało zgodnie z planem. Świątek dominowała, grała pewnie, agresywnie i niemal bezbłędnie. Jej przeciwniczka wydawała się bezradna wobec precyzji i tempa narzuconego przez liderkę rankingu WTA. Jednak po przerwie na zmianę stron doszło do niespodziewanego załamania.
Świątek zaczęła popełniać niewymuszone błędy, serwis przestał funkcjonować, a każdy kolejny punkt wymykał się spod kontroli. Trener Tomasz Wiktorowski nerwowo rozmawiał z resztą sztabu, a kamery uchwyciły moment, w którym Iga wymownie spojrzała w ich stronę, jakby chciała zapytać: „Co się dzieje?”. Nawet jej fizjoterapeuta i psycholog sportowy wyglądali na zaskoczonych. Nikt nie rozumiał, dlaczego tak nagle coś się zacięło.
W drugim secie rywalka Świątek złapała wiatr w żagle i zaczęła grać jak natchniona. Co ciekawe, jeszcze przed turniejem była rozstawiana jako potencjalna ofiara dla Igi w drugiej rundzie. Tymczasem to ona przejęła kontrolę nad wydarzeniami, wygrywając partię do zera. Nikt nie potrafił tego wytłumaczyć. Czy to problem zdrowotny? Kryzys mentalny? A może po prostu chwilowy brak koncentracji?
Kulminacja dramatu nastąpiła w trzecim secie, kiedy Świątek miała już przewagę 5:3 i serwowała na zwycięstwo. Publiczność wstrzymała oddech. Ale wtedy stało się coś niepojętego. Polka przegrała cztery gemy z rzędu, oddając mecz w stylu, który pasowałby raczej do debiutantki niż do czterokrotnej mistrzyni wielkoszlemowej. Zszokowani byli wszyscy – od fanów, przez komentatorów, aż po jej własny sztab.
Po meczu na konferencji prasowej Iga powiedziała tylko, że „to był jeden z tych dni, gdy ciało mówi jedno, głowa drugie, a piłka robi trzecie”. Dodała, że „nie wie jeszcze, co dokładnie się wydarzyło”, i że wspólnie ze sztabem przeanalizują każdy szczegół.
Świat sportu uwielbia sensacje, ale ta była z kategorii tych, których nikt się nie spodziewał. Iga Świątek przegrała mecz, który miała w garści. Jej sztab był kompletnie zdezorientowany. Tenis potrafi być brutalny – i to był tego naj
lepszy dowód.