—
Świątek odmówiła podania listy. Sprawy zaszły za daleko. “Śledzili mnie”
Wielki szok w świecie tenisa. Iga Świątek, liderka rankingu WTA i ulubienica polskich kibiców, wydała dziś oświadczenie, które wywołało prawdziwą burzę – nie tylko w sportowych mediach. W krótkim, ale stanowczym komunikacie, opublikowanym na jej profilach społecznościowych, tenisistka przyznała, że od miesięcy była poddawana presji, a nawet inwigilowana przez osoby powiązane – jak twierdzi – z “pewnymi wpływowymi środowiskami”.
Powodem całego zamieszania miała być prośba o ujawnienie listy nazwisk – lista ta, według Świątek, miała zawierać osoby z jej najbliższego otoczenia, które miałyby zostać przeskanowane, zweryfikowane i poddane „nieformalnej kontroli” przez zewnętrzne podmioty. Iga stanowczo odmówiła. A to, jak się okazuje, było dopiero początkiem koszmaru.
Co wydarzyło się za kulisami?
Według źródeł zbliżonych do teamu Świątek, sprawa zaczęła się niewinnie – od “rutynowego” zapytania ze strony jednego z międzynarodowych sponsorów. Oficjalnie chodziło o „zwiększenie transparentności i bezpieczeństwa kontaktów zawodniczki”. Nieoficjalnie jednak – jak twierdzi sama tenisistka – chodziło o znacznie więcej.
– Najpierw poproszono mnie o listę osób, z którymi utrzymuję najbliższy kontakt – rodzinę, przyjaciół, członków zespołu. Tłumaczono to względami bezpieczeństwa. Miałam wątpliwości, ale postanowiłam zaufać. Potem pojawiły się kolejne żądania. Coraz bardziej absurdalne. – mówi Świątek w nagraniu, które opublikowała na Instagramie.
Wideo trwa zaledwie trzy minuty, ale jego treść wstrząsnęła opinią publiczną. Liderka światowego rankingu przyznaje w nim, że w ostatnich tygodniach czuła się obserwowana – zarówno podczas turniejów, jak i w życiu prywatnym. – Zauważyłam nieznajome twarze na treningach, te same samochody pod moim hotelem. Ktoś śledził moją rodzinę. To nie był przypadek. Zgłosiłam sprawę odpowiednim służbom.
Cisza przed burzą
W ostatnich miesiącach fani zauważyli, że Iga coraz rzadziej pojawiała się w mediach i unikała wywiadów. Wielu tłumaczyło to koncentracją na sezonie. Teraz okazuje się, że powody były znacznie poważniejsze.
– To nie była zwykła presja medialna. Kiedy odmówiłam udostępnienia szczegółowych danych o moim zespole, zaczęły się problemy. Próbowano mnie zastraszyć. Wysyłano niepokojące wiadomości. Kilka razy ktoś próbował włamać się do mojego komputera. – dodaje Świątek.
Choć nie padły konkretne nazwiska ani nazwy organizacji, fani i dziennikarze od razu zaczęli spekulować. Czy chodziło o jeden z wielkich koncernów technologicznych, z którym Świątek współpracuje? A może o ludzi powiązanych z federacją? Oficjalnie nikt nie komentuje.
“To próba złamania niezależności”
Zdaniem ekspertów, cała sytuacja pokazuje, jak niebezpiecznie zacierają się granice między światem sportu a wielką polityką i biznesem.
– To, co spotkało Igę, brzmi jak scenariusz thrillera. Ale w dzisiejszym świecie zawodowy sport to nie tylko rywalizacja na korcie. To gigantyczne interesy, wpływy, kontrola. – mówi dr Elżbieta Krajewska, socjolożka sportu z Uniwersytetu Warszawskiego. – Świątek to jedna z niewielu sportowczyń, które jeszcze zachowały pełną niezależność – finansową i wizerunkową. Dla niektórych może być to problem.
Fani z całego świata wyrażają wsparcie. Hashtag #StandWithIga stał się viralem w ciągu kilku godzin. W mediach społecznościowych roi się od wpisów pełnych solidarności.
Federacja milczy. Sponsorzy… też
Do tej pory ani WTA, ani PZT (Polski Związek Tenisowy) nie skomentowały sprawy. Podobnie największe marki współpracujące z tenisistką. To milczenie niepokoi komentatorów.
– Jeśli sportowcy nie mogą liczyć na wsparcie w sytuacjach, w których zagrożone jest ich bezpieczeństwo, to o jakim systemie wartości mówimy? – pyta retorycznie dziennikarz sportowy Marek Zając w wieczornym wydaniu „Faktów po Faktach”.
Co dalej?
Na razie nie wiadomo, czy sprawa trafi do sądu. Świątek zaznaczyła, że powiadomiła odpowiednie służby zarówno w Polsce, jak i poza granicami. Jej prawnicy prowadzą już wewnętrzne dochodzenie.
– Nie chcę nikogo oskarżać publicznie. Ale muszę zadbać o siebie, o swoich bliskich i o granice, które nie powinny być przekraczane. To nie jest gra. – kończy swoje nagranie Świątek.
Echo międzynarodowe
Sprawą zainteresowały się również zagraniczne media. CNN, BBC i “The Guardian” relacjonowały dzisiejsze oświadczenie Polki. Według niektórych analityków może to doprowadzić do szerszej dyskusji na temat prywatności, wpływów i ochrony zawodników w świecie profesjonalnego sportu.
Głos kibiców
– Jestem w szoku. To pokazuje, że nawet najwięksi sportowcy nie są bezpieczni. Iga, trzymaj się. Jesteśmy z Tobą. – napisała jedna z fanek na Twitterze.
W podobnym tonie wypowiada się większość komentujących. Choć sprawa wciąż jest owiana tajemnicą, jedno jest pewne – Świątek odważyła się powiedzieć “nie”, gdy inni woleliby milczeć.
—