Świątek odmówiła podania listy. Sprawy posunęły się za daleko. “Śledzili mnie”
Iga Świątek po raz pierwszy publicznie przyznała, że wydarzenia z ostatnich tygodni zaczęły ją przerastać. W emocjonalnym wywiadzie udzielonym po jednym z treningów w Warszawie, liderka światowego tenisa opowiedziała o naciskach, niepokojących sygnałach i braku prywatności, z jakim przyszło jej się mierzyć.
– Od pewnego czasu otrzymywałam dziwne prośby. Najpierw nieformalne – ktoś chciał ode mnie informacje, nazwiska, terminy. Później zrobiło się poważniej. Pojawiły się sugestie, że powinnam ujawnić pewną listę nazwisk – mówiła z widocznym niepokojem w oczach.
Nie ujawniła, o jaką listę chodzi. Ale dziennikarze sportowi i komentatorzy zaczęli spekulować: czy dotyczy to spraw organizacyjnych w świecie tenisa, konfliktów interesów, czy może nawet prób wpływania na decyzje zawodniczki? Jedno jest pewne – Świątek powiedziała “nie” i, jak twierdzi, od tego momentu wszystko się zmieniło.
– Zaczęłam czuć, że ktoś mnie śledzi. Na lotnisku widziałam tę samą osobę kilka razy. Kiedy trenowałam w klubie, przy wejściu stał nieznajomy z telefonem w ręku. Mój zespół był zaniepokojony. Próbowaliśmy to zignorować, ale sytuacja się pogarszała – opowiadała.
Choć nie padają żadne nazwiska ani konkretne zarzuty, Świątek mówi wprost, że jej prywatność została naruszona. W ostatnich dniach zwiększono ochronę wokół niej i jej sztabu trenerskiego, a także ograniczono dostęp osób postronnych podczas przygotowań do letnich turniejów.
– Chcę, żeby było jasne: nie dam się zastraszyć. Kocham tenis i będę grać dalej. Ale nie pozwolę, by ktoś mnie wykorzystywał albo próbował wywierać presję – mówiła z determinacją.
Jej słowa wywołały poruszenie nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Media społecznościowe zalała fala wsparcia od kibiców, innych zawodników i znanych osobistości. Wielu komentatorów wyraziło zaniepokojenie tym, że nawet czołowi sportowcy nie mogą czuć się bezpiecznie.
Czy sprawa znajdzie swój finał? Czy zostaną podjęte działania? Rzecznik prasowy Igi odmówił komentarza, tłumacząc, że zawodniczka potrzebuje spokoju i ochrony prywatności.
Jedno jest pewne – sprawy zaszły za daleko. A Iga Świątek, choć znana z opanowania i profesjonalizmu, tym razem zdecydowała się przerwać milczenie. I dobrze, bo jej głos może być początkiem ważnej rozmowy – nie tylko o tenisowych sukcesach, ale i o granicach, których nie wolno przekraczać