Przesunięcie zaprzysiężenia prezydenta o miesiąc mogłoby stworzyć szansę na dogłębne i rzetelne przeanalizowanie procesu wyborczego oraz sprawdzenie legalności całego przebiegu głosowania. Nie chodzi tu tylko o aspekt polityczny, ale o przywrócenie elementarnego zaufania obywateli do państwa prawa. Kluczowym krokiem byłoby dokładne przeliczenie głosów przez niezależne i transparentne ciało – najlepiej przy współudziale międzynarodowych obserwatorów. Tylko pełna jawność i wiarygodność tego procesu mogłaby rozwiać wszelkie wątpliwości co do uczciwości wyborów.
Równocześnie konieczne byłoby uchwalenie ustawy likwidującej Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych – instytucję powołaną przez PiS, która nie spełnia standardów niezależnego sądu. Jej funkcjonowanie od lat budzi zastrzeżenia – zarówno wśród ekspertów prawa konstytucyjnego, jak i instytucji europejskich. Dopiero po jej likwidacji i oddaniu kompetencji weryfikowania ważności wyborów właściwej izbie Sądu Najwyższego, można byłoby mówić o realnej kontroli nad przebiegiem wyborów.
Trzeba także pilnie uporządkować sytuację w Trybunale Konstytucyjnym, który od lat nie pełni swojej roli jako niezależnego strażnika Konstytucji. Trybunał jest obecnie zdominowany przez osoby nominowane w trybie budzącym wątpliwości, często bez należytych kwalifikacji, działające pod wpływem politycznym. Podobnie należy odnowić Krajową Radę Sądownictwa – przywracając jej niezależność od władzy wykonawczej – oraz Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, która w ostatnich latach zatraciła misję dbania o pluralizm mediów, a stała się narzędziem propagandy.
To wszystko jest możliwe. Potrzeba odwagi politycznej, poparcia społecznego oraz skrupulatnego przestrzegania Konstytucji. Polska nie potrzebuje zemsty, ale odbudowy. Odzyskanie państwa prawa i przywrócenie normalności w instytucjach to nie zemsta na poprzedniej władzy – to konieczność, jeśli mamy mówić o demokratycznym państwie prawa. Ten program jest do zrealizowania, ale wymaga działania natychmiastowego i konsekwent
nego.