Polki przegrywały 21:24. Niebywałe, co stało się później. Nokaut na MŚ
Kiedy zegar wskazywał ostatnie trzy minuty spotkania, a na tablicy wyników widniało 21:24, wydawało się, że wszystko jest już przesądzone. Polskie szczypiornistki były o krok od porażki w najważniejszym meczu fazy grupowej mistrzostw świata. Rywalki dominowały niemal przez całe spotkanie – były szybsze, skuteczniejsze i bardziej zdeterminowane. Kibice trzymali się za głowy, komentatorzy szykowali już podsumowanie porażki. A jednak… sport znów napisał scenariusz, którego nikt się nie spodziewał.
Wystarczyły dwie minuty, by zmieniło się wszystko.
Najpierw przechwyt w środku pola i fenomenalna akcja Natalii Nosek, która mimo asysty dwóch rywalek zdołała oddać celny rzut. 22:24. Chwila później błąd techniczny przeciwniczek i błyskawiczny kontratak zakończony przez Martynę Szlagowską. Już tylko jedna bramka różnicy! Publiczność poderwała się z miejsc.
Wtedy zadziałała magia zespołu. Polska defensywa zamieniła się w mur nie do przejścia, a bramkarka Julia Pietras zaliczyła dwie genialne interwencje, broniąc rzuty z najbliższej odległości. Na 40 sekund przed końcem Marta Gega popisała się kapitalnym rzutem z drugiej linii. Remis! 24:24!
Wydawało się, że dojdzie do dogrywki. Ale Polki miały inny plan. Na pięć sekund przed końcem, po przerwaniu akcji rywalek, ruszyły z jeszcze jednym atakiem. Piłka trafiła do Aleksandry Rosiak, która mimo nacisku trzech zawodniczek oddała rzut życia. Piłka odbiła się od słupka i wpadła do bramki. 25:24! Szok. Euforia. Historyczne zwycięstwo!
Rywalki padły na parkiet z niedowierzaniem, a Polki rzuciły się sobie w ramiona. Ten mecz już teraz przechodzi do historii polskiego sportu. Nokaut psychologiczny na mistrzostwach świata. To nie była tylko wygrana. To był symbol walki, determinacji i wiary do samego końca. Trenerka Monika Marzec po meczu nie kryła łez: „One mają serce ze stali. Pokazały, czym jest reprezentowanie barw narodowych”.
Dzięki temu zwycięstwu Polska nie tylko utrzymała się w turnieju, ale także zapewniła sobie awans do kolejnej rundy. Coś, co jeszcze chwilę wcześniej wydawało się niemożliwe, stało się faktem.
To właśnie za takie momenty kochamy sport.
L
Jeśli chcesz wersję w innym stylu (np. bardziej emocjonalną, publicystyczną, albo z cytatam
i zawodniczek), daj znać!