W drugim secie meczu doszło do prawdziwej niespodzianki. Jasmine Paolini, która do tej pory grała bardzo solidnie, prowadziła już 3:0 i wydawało się, że wszystko zmierza w kierunku jej pewnego zwycięstwa. Jej uderzenia były precyzyjne, returny skuteczne, a przeciwniczka wyraźnie miała problem z utrzymaniem tempa.
I właśnie wtedy stało się coś nieoczekiwanego.
Po jednej z wymian Paolini nagle zatrzymała się i złapała za udo. Choć próbowała kontynuować grę, jej ruchy były coraz bardziej ograniczone. Na trybunach zapanowała cisza — kibice z niepokojem obserwowali, czy zawodniczka będzie w stanie dokończyć mecz. W międzyczasie jej rywalka, dotąd wyraźnie przytłoczona, odzyskała pewność siebie. Skorzystała z przerwy medycznej, żeby złapać oddech i przeanalizować sytuację.
Po wznowieniu gry role się odwróciły. Paolini, walcząc z bólem, zaczęła popełniać niewymuszone błędy, a przeciwniczka coraz śmielej przejmowała inicjatywę. Punkt po punkcie odrabiała straty, doprowadzając do wyrównania 3:3, a następnie wyszła na prowadzenie.
Zaskoczenie było tym większe, że pierwsze gemy drugiego seta nie zapowiadały takiego zwrotu akcji. Paolini wydawała się kontrolować przebieg meczu, a tymczasem nagła kontuzja całkowicie zmieniła jego dynamikę. Kibice obserwowali wszystko z niedowierzaniem – oto mecz, który miał zakończyć się szybko i gładko, stał się areną dramatycznej walki.
To pokazuje, jak nieprzewidywalny potrafi być sport – wystarczy chwila, by zmieniło się
wszystko.