❗Nie-SĄD: Izba Kontroli uniemożliwiła prokuratorowi generalnemu zapoznanie się z aktami ws. protestów wyborczych. Czy wybory zostały sfałszowane? Coraz więcej na to wskazuje ❗
Wydarzenia, które rozgrywają się wokół protestów wyborczych w Polsce, budzą coraz większe kontrowersje i niepokój społeczny. Najnowszy incydent z udziałem tzw. Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych przy Sądzie Najwyższym tylko dolał oliwy do ognia. Izba ta bowiem uniemożliwiła prokuratorowi generalnemu zapoznanie się z aktami spraw dotyczącymi protestów wyborczych, co wielu komentatorów odczytuje jako próbę ukrycia istotnych informacji i brak transparentności w procesie weryfikacji uczciwości wyborów.
Prokurator generalny, mający ustawowy obowiązek stania na straży praworządności i interesu publicznego, powinien mieć pełny dostęp do dokumentów i dowodów związanych z potencjalnymi nieprawidłowościami wyborczymi. Odmowa dostępu do akt może oznaczać, że istnieją materiały, które ktoś próbuje zataić. Tym bardziej że sprawa dotyczy protestów zgłaszanych przez obywateli, komitety wyborcze oraz niezależnych obserwatorów.
Pojawiają się głosy, że decyzja Izby Kontroli mogła zostać podjęta z powodów politycznych. Przypomnijmy – sama Izba została utworzona w czasach, gdy reformy sądownictwa forsowane przez poprzednią ekipę rządzącą wywoływały burzę na arenie krajowej i międzynarodowej. Tryb powoływania sędziów tej Izby był przedmiotem licznych zastrzeżeń, również ze strony TSUE i ETPC, które wskazywały, że nie spełnia ona standardów niezależnego sądu.
Czy wybory zostały sfałszowane? Tego jednoznacznie nie przesądza jeszcze żadna instytucja, ale decyzja o blokowaniu dostępu do dokumentacji tylko pogłębia podejrzenia. Jeśli nie ma nic do ukrycia, to dlaczego zamyka się drzwi przed prokuratorem generalnym? Dlaczego obywatele nie mają prawa poznać prawdy o przebiegu jednego z najważniejszych procesów demokratycznych?
Społeczeństwo domaga się odpowiedzi. Coraz więcej osób zadaje pytania o legalność przebiegu wyborów i uczciwość ich wyników. Utrudnianie dostępu do dokumentów, zamiast rozwiewać wątpliwości, tylko je potęguje. Demokracja wymaga przejrzystości, a każdy cień na procesie wyborczym jest zagrożeniem dla jej fundamentów.
Nie można milczeć wobec takich praktyk. Jeśli rzeczywiście doszło do fałszerstw – społeczeństwo ma prawo to wiedzieć. A jeśli nie – to wszystkie działania instytucji państwowych powinny to udowodnić w sposób jasny, otwarty i bez żadnych barier. Dziś jednak wygląda to zupełnie odwrotnie. I to “nie-Sąd”, jak zaczynają mówić obywatele, staje się symbolem zamknięcia prawdy w sejfie politycznych interesów.