“Nie możemy być lokajami w Unii do spraw niemieckich czy francuskich” – mocna wypowiedź Tomasza Nawrockiego odbiła się szerokim echem
W niedawnym wywiadzie Tomasz Nawrocki, polski polityk i publicysta znany z wyrazistych poglądów na temat suwerenności Polski w strukturach Unii Europejskiej, wyraził stanowczy sprzeciw wobec podporządkowywania interesów naszego kraju dominującym państwom członkowskim, takim jak Niemcy czy Francja. Jego słowa – „Nie możemy być lokajami w Unii do spraw niemieckich czy francuskich” – wywołały żywą dyskusję zarówno w kraju, jak i poza jego granicami.
W swojej wypowiedzi Nawrocki podkreślił, że Polska powinna aktywniej bronić własnych interesów i nie godzić się na rolę biernego wykonawcy decyzji podejmowanych w Berlinie czy Paryżu. „Unia Europejska została powołana do życia jako wspólnota równych państw. Niestety, coraz częściej obserwujemy próby narzucania woli przez największe gospodarki, kosztem państw takich jak Polska, Węgry czy Słowacja,” zaznaczył.
Nawrocki odniósł się również do rosnącej presji ze strony instytucji unijnych w sprawach takich jak transformacja energetyczna, polityka migracyjna czy zmiany traktatowe. Według niego, wiele z tych inicjatyw służy głównie interesom gospodarczo-politycznym Niemiec i Francji, a mniejsze państwa są zmuszane do podporządkowania się bez realnego wpływu na treść decyzji. „To nie jest partnerska Unia. To coraz bardziej przypomina hierarchiczny system, w którym Polska ma milczeć i wykonywać rozkazy,” powiedział.
W kontekście reformy traktatowej, którą forsuje część zachodnich państw członkowskich, Nawrocki ostrzega przed ograniczeniem prawa weta i centralizacją władzy w Brukseli. „Odbieranie prawa głosu mniejszym państwom to ślepa uliczka. To droga do rozbicia europejskiej wspólnoty, a nie jej wzmocnienia. Polska musi twardo mówić: nie,” stwierdził.
Polityk zaapelował do polskich władz o większą asertywność na forum unijnym i budowanie sojuszy z innymi krajami Europy Środkowo-Wschodniej. Jego zdaniem, wspólne stanowisko państw regionu mogłoby być przeciwwagą dla dominujących wpływów Zachodu. „Musimy przestać działać samotnie. Potrzebna jest współpraca z Czechami, Słowacją, Rumunią czy Chorwacją. Razem możemy skuteczniej bronić naszych wartości i interesów,” powiedział.
Słowa Nawrockiego spotkały się z mieszanym odbiorem. Część komentatorów uznała je za potrzebne i odważne, zwłaszcza w obliczu rosnących napięć wewnątrz Unii Europejskiej. Inni jednak oskarżają go o populizm i podważanie jedności Wspólnoty. Europosłanka z ramienia Koalicji Obywatelskiej, Katarzyna Wiśniewska, stwierdziła: „Potrzebujemy konstruktywnego dialogu w UE, a nie wojennej retoryki. Taka postawa może nas izolować.”
Nie ulega jednak wątpliwości, że wypowiedź Nawrockiego wpisuje się w szerszą debatę o przyszłości Unii Europejskiej i roli Polski w tej strukturze. Coraz więcej obywateli i polityków zastanawia się, czy obecny model integracji rzeczywiście służy wszystkim państwom w równym stopniu.
Nawrocki zakończył swoją wypowiedź mocnym apelem: „Chcemy być w Europie, ale nie na kolanach. Polska ma prawo do szacunku i traktowania jak partner, a nie petent. Jeśli mamy być częścią Unii, to na zasadzie równości, a nie poddaństwa.”
W obliczu nadchodzących wyborów europejskich i potencjalnych zmian instytucjonalnych, słowa te z pewnością będą jeszcze wielokrotnie cytowane i analizowane.