W jednej z parafii w Polsce ksiądz odprawił mszę świętą w intencji Karola Nawrockiego, prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, oraz Sławomira Mentzena, lidera Konfederacji. Wzbudziło to duże zainteresowanie, zwłaszcza że obie postacie mają silnie zarysowane poglądy polityczne.
Duchowny podkreślił jednak, że nie kierował się sympatiami politycznymi, lecz zwykłą chęcią modlitwy za ludzi, którzy pełnią istotne role w życiu publicznym. – Modlę się za każdego, kto prosi o modlitwę – powiedział. Zaznaczył również, że Kościół jest otwarty dla wszystkich i nie ma w tym żadnego ukrytego przekazu politycznego.
Niektórzy wierni przyjęli tę inicjatywę pozytywnie, uznając, że każdy człowiek – niezależnie od poglądów – zasługuje na modlitwę. Inni jednak zwrócili uwagę, że odprawianie mszy za osoby publiczne może być odbierane jako manifestacja polityczna.
Sam Nawrocki odniósł się do sprawy neutralnie, dziękując za modlitwę. Z kolei Mentzen, znany ze swojego sceptycyzmu wobec instytucji kościelnych, nie skomentował szerzej wydarzenia.
Sprawa ta pokazuje szerszy problem – rosnące napięcia na styku religii i polityki w Polsce. Kościół katolicki od wieków odgrywa istotną rolę w życiu społecznym, ale coraz częściej pojawiają się głosy, że powinien unikać zaangażowania w bieżące spory polityczne. Mimo to duchowny, który odprawił mszę, stanowczo zapewnił, że jego intencją była wyłącznie modlitwa, a nie żadna forma poparcia polity
iscznego.