—
Kosmiczna końcówka meczu Sabalenka – Pegula! Były dwie piłki meczowe
To, co wydarzyło się na korcie w półfinale prestiżowego turnieju w Singapurze, przejdzie do historii kobiecego tenisa. Aryna Sabalenka i Jessica Pegula zafundowały kibicom widowisko, które bardziej przypominało kosmiczny thriller niż zwykły mecz tenisowy. Emocje sięgnęły zenitu, a decydujące minuty rywalizacji na długo zostaną w pamięci fanów.
—
Pierwszy set: dominacja Sabalenki
Spotkanie rozpoczęło się od mocnego wejścia Aryny Sabalenki. Białorusinka, znana z potężnego serwisu i agresywnych uderzeń, narzuciła swoje tempo od pierwszej piłki. Pegula miała problemy z wyczuciem rytmu, a jej serwis – zazwyczaj stabilny – tym razem nie dawał przewagi. Sabalenka wykorzystała każdy słabszy return i już w trzecim gemie przełamała rywalkę.
Do końca seta kontrolowała sytuację. Wynik 6:3 wydawał się sprawiedliwym odzwierciedleniem wydarzeń na korcie. Wydawało się, że Białorusinka pójdzie za ciosem i pewnie zmierza do finału.
—
Drugi set: odpowiedź Peguli
Jednak Pegula, Amerykanka o niezwykłej waleczności, nie zamierzała się poddawać. Drugi set zmienił całkowicie obraz gry. Pegula zaczęła grać odważniej, skracała wymiany i znakomicie czytała serwis rywalki.
Kluczowy był szósty gem, kiedy to Pegula przełamała Sabalenkę po raz pierwszy w meczu. Amerykanka podniosła ręce w geście triumfu, a publiczność poderwała się z miejsc. Sabalenka próbowała odrobić straty, ale Pegula grała koncertowo – agresywne returny i perfekcyjna gra przy siatce pozwoliły jej wygrać seta 6:4.
—
Decydujący set: walka nerwów
Trzeci set był kwintesencją dramatyzmu w tenisie. Obie zawodniczki walczyły na granicy swoich możliwości. Wymiany trwały po kilkanaście uderzeń, a każdy punkt był okupiony niesamowitym wysiłkiem.
Do stanu 5:5 żadna z tenisistek nie potrafiła wypracować decydującej przewagi. Sabalenka posyłała asy serwisowe z prędkością przekraczającą 190 km/h, a Pegula odpowiadała niesamowitymi minięciami i kontrami.
—
Pierwsza piłka meczowa
Przy stanie 6:5 dla Peguli, Amerykanka wywalczyła pierwszą piłkę meczową. Kibice wstrzymali oddech. Po niezwykle długiej wymianie, zakończonej smeczem Peguli, wydawało się, że wszystko jest już rozstrzygnięte. Ale Sabalenka wykonała desperacki bieg do piłki i w ostatniej chwili odegrała ją tuż nad siatką, zdobywając punkt życia. Publiczność eksplodowała, a Pegula złapała się za głowę, nie wierząc, że akcja nie zakończyła meczu.
—
Druga piłka meczowa
Kilka minut później sytuacja się powtórzyła. Pegula miała kolejną szansę, tym razem przy własnym serwisie. Prowadziła 40:30 i znów mogła zakończyć spotkanie. Serwis w samą linię – return Sabalenki w siatkę, lecz piłka po taśmie przeszła na drugą stronę! Pegula była kompletnie zaskoczona, nie zdążyła zareagować i punkt trafił do Białorusinki. Publiczność przecierała oczy ze zdumienia.
—
Tie-break – prawdziwy kosmos
Po tych dramatycznych zwrotach akcji decydujący set zakończył się tie-breakiem. I to właśnie tam kibice zobaczyli prawdziwe kosmiczne widowisko.
Sabalenka rozpoczęła od prowadzenia 3:0, ale Pegula szybko wyrównała na 3:3. Potem każda wymiana przypominała finałowy akt hollywoodzkiego thrillera. Były slajdy, minięcia, piłki odbijane z głębi kortu i smecze grane na granicy możliwości.
Przy stanie 7:6 Sabalenka wywalczyła swoją pierwszą piłkę meczową. Amerykanka jednak zachowała zimną krew – zagrała perfekcyjny forhend wzdłuż linii, czym odebrała rywalce nadzieję na szybkie zakończenie.
Decydujący moment przyszedł przy stanie 9:8 dla Sabalenki. Tym razem Białorusinka nie wypuściła okazji z rąk. Mocny serwis, return Peguli w siatkę – i wszystko stało się jasne. Sabalenka padła na kolana, krzycząc z radości, a Pegula zakryła twarz ręcznikiem, próbując ukryć łzy.
—
Reakcje po meczu
Sabalenka przyznała w wywiadzie, że to jedno z najtrudniejszych spotkań w jej karierze:
> – „Jessica grała niesamowicie, była o krok od zwycięstwa. Nie wiem, jak udało mi się obronić te piłki meczowe. Czułam, jakbym walczyła nie tylko z przeciwniczką, ale też z własnymi nerwami. To był kosmiczny mecz.”
Pegula natomiast nie kryła rozczarowania:
> – „Miałam swoje szanse i powinnam była je wykorzystać. Ale taki jest tenis – czasem kilka centymetrów decyduje o wszystkim. Jestem dumna z tego, jak walczyłam, ale oczywiście boli, że byłam tak blisko.”
—
Co dalej?
Dzięki temu zwycięstwu Sabalenka awansowała do finału turnieju, gdzie czeka ją starcie z Igą Świątek. Eksperci już teraz mówią, że po takim półfinale trudno będzie o jeszcze większe emocje – ale tenis uczy, że wszystko jest możliwe.
Pegula natomiast udowodniła, że potrafi rywalizować z najlepszymi i choć przegrała, zyskała ogromny szacunek kibiców.
—
Podsumowanie
Mecz Sabalenka – Pegula przejdzie do historii nie tylko ze względu na poziom sportowy, ale także dramaturgię. Dwie piłki meczowe obronione przez Sabalenkę, kosmiczne akcje w tie-breaku i atmosfera, której nie powstydziłby się finał wielkiego szlema, sprawiły, że kibice byli świadkami jednego z najbardziej emocjonujących spotkań sezonu.
Tenis pokazał swoje najpiękniejsze oblicze – sportu nieprzewidywalnego, pełnego pasji i walki do samego końca.
—