—
Katastrofa Igi Świątek w Rzymie! Nie czekali do końca. Tak ją podsumowali
RZYM – Tegoroczny turniej WTA w stolicy Włoch miał być dla Igi Świątek kolejnym triumfalnym marszem po twardej ziemnej nawierzchni Foro Italico. Miała bronić tytułu, podkreślić swoją dominację i potwierdzić, że w drodze do Roland Garros nie ma sobie równych. Tymczasem wszystko zakończyło się w dramatycznych okolicznościach – jeszcze zanim sędzia ogłosił koniec meczu, eksperci i komentatorzy nie zostawili na niej suchej nitki.
To była katastrofa. Tak określają jej występ włoskie media, a nawet niektórzy polscy komentatorzy. Świątek, rozstawiona z numerem pierwszym, przegrała mecz trzeciej rundy z niepokojąco dobrze dysponowaną Włoszką – Giuliettą Ricci, dziką kartą turnieju, która dotąd nie przekroczyła drugiej rundy żadnego większego turnieju WTA.
Gra bez energii i pomysłu
Już początek meczu zwiastował kłopoty. Ricci rozpoczęła odważnie, agresywnie, nie pozwalając Idze na wejście w rytm. Polka wyglądała na spiętą, popełniała niewymuszone błędy, gubiła się przy własnym serwisie. Pierwszego seta przegrała 2:6, co wzbudziło konsternację nie tylko wśród kibiców, ale i komentatorów.
– „Wygląda, jakby jej tu w ogóle nie było. Gdzie się podziała ta Iga, którą oglądaliśmy w Madrycie?” – mówił na antenie Eurosportu były włoski tenisista, Matteo Palazzi.
Drugi set zaczął się nieco lepiej, ale tylko pozornie. Świątek objęła prowadzenie 3:0, po czym… przegrała pięć gemów z rzędu. Ricci serwowała fenomenalnie, grała jak natchniona, a trybuny Foro Italico wrzały. Każdy punkt zdobyty przez Włoszkę był fetowany jak meczbol.
W przerwach między gemami kamery uchwyciły Igę patrzącą w dal, z miną sugerującą, że mentalnie już nie jest na korcie. Kiedy przegrała seta 4:6, publiczność zgotowała Ricci owację na stojąco, a Świątek opuściła kort w zupełnej ciszy – nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw.
Eksperci nie zostawili suchej nitki
Choć mecz jeszcze się nie skończył – bo trwała analiza VAR po jednej z kontrowersyjnych piłek meczowych – eksperci zaczęli komentować klęskę Polki niemal natychmiast.
– „To był najgorszy występ Świątek od dwóch lat. Bez pasji, bez waleczności, jakby nie wiedziała, po co tu przyjechała” – grzmiał w studiu Sky Sport legendarny dziennikarz Claudio Moretti.
Z kolei w polskim TVP Sport wypowiedź byłej zawodniczki Marty Domachowskiej nie pozostawiała złudzeń: – „Znam Igę od lat, ale dziś widziałam zupełnie inną zawodniczkę. Zgubiła swój tenis, zgubiła emocje. Coś się dzieje, albo w jej życiu prywatnym, albo w sztabie. To nie jest normalne”.
Najwięcej emocji wzbudził jednak komentarz popularnego na Twitterze konta „WTA_Talks”, który jeszcze przed zakończeniem transmisji napisał: „Iga Świątek pokonana przez 345. rakietę świata. Największa kompromitacja numeru jeden od czasów Safiny.”
Tweet szybko obiegł media społecznościowe, a wśród internautów rozpętała się burza.
Czy to tylko chwilowy kryzys?
Wielu kibiców zastanawia się, czy to tylko potknięcie, czy początek większego kryzysu. Świątek w tym sezonie miała już kilka momentów zawahania – trudny start w Dubaju, nieprzekonujący występ w Indian Wells, a teraz porażka w Rzymie.
Do tej pory Iga zawsze wracała silniejsza. Jednak porażka z zawodniczką, która nie była brana pod uwagę nawet w kontekście drugiego tygodnia turnieju, budzi uzasadnione pytania.
– „Czasami trzeba przegrać, by wygrać. Ale trzeba też wyciągnąć wnioski. Iga wyglądała dziś na kompletnie odłączoną. Jakby coś ją przygniotło” – skomentował Tomasz Wiktorowski, były trener Agnieszki Radwańskiej.
Z kolei zagraniczne media zaczęły spekulować, czy Świątek nie cierpi na wypalenie psychiczne. „La Gazzetta dello Sport” zatytułowała relację z meczu: „Świątek, cień samej siebie. Ricci zdemaskowała królową gliny”.
Sztab milczy, Iga znika
Po meczu Świątek nie pojawiła się na konferencji prasowej, zasłaniając się złym samopoczuciem. Oficjalne oświadczenie przesłała jedynie jej rzeczniczka prasowa:
„Iga jest rozczarowana swoim występem i potrzebuje chwili wytchnienia. Prosi o uszanowanie prywatności i dziękuje kibicom za wsparcie”.
W mediach pojawiły się także plotki o napięciach w sztabie Świątek. Analityk taktyczny, który dołączył do zespołu zaledwie trzy miesiące temu, rzekomo miał już opuścić Rzym po wewnętrznym konflikcie podczas jednego z treningów. Na razie nikt z teamu nie potwierdził tych informacji.
Roland Garros pod znakiem zapytania?
Najbardziej niepokojące w tym wszystkim jest jednak to, że do Roland Garros pozostały zaledwie dwa tygodnie. Świątek, która do tej pory była główną faworytką, może wejść w turniej nie tylko bez formy, ale i bez pewności siebie.
– „To nie czas na panikę, ale też nie ma miejsca na samozadowolenie. Iga musi się teraz zresetować, bo inaczej Paryż może ją po prostu przygnieść” – mówił w studiu Eurosportu Mats Wilander.
Co dalej?
Fani Igi Świątek są zszokowani, ale wciąż wierni. Na forach i w mediach społecznościowych pojawiają się słowa wsparcia i nadziei. Jednocześnie wielu komentatorów sugeruje, że być może Polka powinna odpocząć psychicznie, nawet kosztem jednego z turniejów.
Jedno jest pewne – występ w Rzymie będzie jeszcze długo komentowany. Katastrofa Świątek na włoskiej mączce to nie tylko sportowa porażka, ale i medialne trzęsienie ziemi. A odpowiedź Igi? Ta dopiero nadejdzie. Oby w Paryżu.
—