Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, wywołał ogromne poruszenie w mediach i kręgach politycznych po swojej ostrej reakcji na wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, prezesa Prawa i Sprawiedliwości. W jednym z ostatnich wystąpień telewizyjnych Kaczyński odniósł się do kwestii polityki historycznej, sugerując, że IPN “nie wypełnia dostatecznie swojej misji”, a także oskarżył instytut o „zbytnią zachowawczość” w kształtowaniu świadomości narodowej.
Karol Nawrocki, znany z lojalności wobec wartości patriotycznych i ochrony pamięci historycznej, nie pozostał obojętny. W odpowiedzi zamieścił emocjonalne oświadczenie, w którym skrytykował słowa Kaczyńskiego jako „nieodpowiedzialne i krzywdzące dla setek pracowników IPN, którzy codziennie walczą o prawdę historyczną”. Jego zdaniem, prezes PiS deprecjonuje wysiłek ludzi, którzy przez lata budowali pozycję IPN jako autorytetu w dziedzinie badań nad historią najnowszą Polski.
Nawrocki posunął się nawet do stwierdzenia, że „polityczna manipulacja historią prowadzi do jej wypaczenia”, co wielu odebrało jako bezpośredni atak na prezesa Kaczyńskiego. Ta bezprecedensowa konfrontacja między ważnymi postaciami obozu prawicowego jest odbierana jako znak głębszego kryzysu w relacjach pomiędzy instytucjami państwowymi a kierownictwem PiS.
Opozycja szybko wykorzystała sytuację, wskazując na rozłam i chaos wewnątrz tzw. „obozu patriotycznego”. Media społecznościowe aż zawrzały od komentarzy – jedni popierają odważną postawę Nawrockiego, inni uznają jego wypowiedź za nielojalny atak. Jedno jest pewne: ten spór na długo pozostanie w pamięci politycznego krajobrazu Po
lski.