Wypowiedź kandydata wspieranego przez PiS, sugerująca, że miał wpływ na decyzję Stanów Zjednoczonych, wywołała burzę i oburzenie wśród wielu komentatorów i obywateli. Tego typu deklaracje są nie tylko aroganckie, ale również nieprawdopodobne, zwłaszcza biorąc pod uwagę rzeczywiste proporcje siły i wpływów pomiędzy Polską a globalnymi potęgami, takimi jak USA. Sugerowanie, że pojedynczy polityk z Polski może kształtować amerykańską politykę, brzmi jak próba przypisania sobie zasług, które nie mają pokrycia w faktach.
Określenie „white monkeys” w tym kontekście jest nieodpowiednie i rasistowskie, niezależnie od emocji, które mogą towarzyszyć frustracji wobec zachowania polityków. Krytyka powinna być wyrażana w sposób merytoryczny i z szacunkiem, bez uciekania się do obraźliwych określeń. W obecnej sytuacji kluczowe jest, aby zachować zdrowy rozsądek i nie dawać się wciągać w propagandowe gry, które mają na celu wzbudzenie kontrowersji i odwrócenie uwagi od rzeczywistych problemów. Politycy powinni skupiać się na rzetelnym reprezentowaniu interesów obywateli, a nie na budowaniu własnego ego przez niesprawdzone i absurdalne przechwałki
.