Jelena Ostapenko, mistrzyni Rolanda Garrosa z 2017 roku, tuż przed startem tegorocznego turnieju zaskoczyła szczerym i odważnym oświadczeniem skierowanym nie wprost, ale wyraźnie – do Igi Świątek. “Nie lekceważ mnie” – powiedziała Łotyszka podczas jednego z ostatnich wywiadów przed paryską imprezą. Jej słowa odbiły się szerokim echem w tenisowym świecie.
Ostapenko słynie z nieprzewidywalnego stylu gry, bezkompromisowych uderzeń i braku kompleksów wobec rywalek z czołówki. W przeszłości udowodniła, że potrafi pokonać nawet najlepsze, w tym samą Świątek – i to za każdym razem, gdy się spotykały. Bilans 4:0 dla Ostapenko działa jak psychologiczna przewaga, o której ekspertki mówią otwarcie: “To jedna z niewielu zawodniczek, która naprawdę nie boi się Igi.”
Choć Świątek jest niekwestionowaną królową paryskiej mączki i główną faworytką do triumfu w 2024 roku, to wypowiedź Ostapenko można traktować jako sygnał gotowości do wielkiej walki. Jej forma rośnie, a motywacja – jak przyznaje – jest większa niż kiedykolwiek.
Media już spekulują, że jeśli los skrzyżuje drogi tych dwóch zawodniczek w Roland Garros, będzie to jedno z najbardziej wyczekiwanych starć całego turnieju. Świątek jest pod presją, a Ostapenko znowu w swojej ulubionej roli – buntowniczki, która może wywrócić wszystko do góry nogami.
Tenisowy świat wstrzymuje oddech. Paryż czeka na rewanż, który może wstrząsnąć drabinką.