Iga Świątek o frekwencji na finałach WTA po odpadnięciu z turnieju
Po zakończeniu swojego występu na finałach WTA, Iga Świątek podzieliła się swoimi przemyśleniami na temat frekwencji podczas tego prestiżowego wydarzenia. Polka, która odpadła z turnieju po fazie grupowej, przyznała, że spodziewała się większego zainteresowania ze strony kibiców i nie ukrywała rozczarowania pustymi miejscami na trybunach.
„Zawsze cieszę się, gdy mogę występować przed liczną publicznością, a atmosfera na trybunach dodaje mi energii i motywacji. Niestety, tutaj tego brakowało” – powiedziała Świątek. Zawodniczka zauważyła, że choć finały WTA to jedno z najważniejszych wydarzeń sezonu, zainteresowanie kibiców nie było tak duże, jak mogłaby oczekiwać. „Czasami ciężko było poczuć, że gramy na tak prestiżowym turnieju, kiedy trybuny świeciły pustkami” – dodała.
Świątek wspomniała również, że organizacja finałów w Cancún mogła wpłynąć na frekwencję. „Miejsce turnieju z pewnością jest piękne, ale być może lokalizacja nie była idealna, jeśli chodzi o przyciągnięcie fanów tenisa z całego świata. Wielu kibiców musi podróżować z daleka, a koszty i czas spędzony na dojazdach mogą być problemem” – zauważyła.
Wielu komentatorów zgodziło się z opinią Świątek, sugerując, że lokalizacja, ceny biletów oraz czas rozgrywek mogą mieć wpływ na to, ile osób faktycznie przybywa na mecze. Poziom organizacyjny turnieju również pozostawiał wiele do życzenia. Niektórzy kibice narzekali na ograniczoną infrastrukturę oraz brak atrakcji dodatkowych, które mogłyby zachęcić więcej osób do udziału w wydarzeniu.
Iga podkreśliła jednak, że sama obecność na finałach WTA jest ogromnym wyróżnieniem, a możliwość zmierzenia się z najlepszymi tenisistkami na świecie daje jej cenną motywację. „Niezależnie od frekwencji, turniej ten jest ważnym doświadczeniem. Wszyscy zawodnicy wkładają mnóstwo pracy, by się tu znaleźć, więc doceniam każdą okazję do gry na najwyższym poziomie” –
powiedziała na