Igi Świątek po meczu z Aryną Sabalenka
Iga Świątek surowo po meczu z Aryną Sabalenką: “Nie wygrzebałabym się”
Choć Iga Świątek znana jest z opanowania i profesjonalizmu, po niedawnym starciu z Aryną Sabalenką nie kryła silnych emocji. Mecz między dwoma najlepszymi zawodniczkami świata był prawdziwym tenisowym thrillerem, który zakończył się po trzech niezwykle zaciętych setach. Jednak to nie sama przegrana – a styl, w jakim do niej doszło – wywołał u Polki falę refleksji. Po meczu Świątek w bardzo szczery i surowy sposób odniosła się do swojej postawy na korcie.
– „Gdyby ona nie popełniła kilku błędów, nie wygrzebałabym się z tego. Po prostu by mnie zmiotła z kortu” – przyznała bez ogródek Świątek podczas pomeczowej konferencji prasowej.
To niecodzienna szczerość, jakiej rzadko doświadczamy w świecie sportu na najwyższym poziomie. Wypowiedź liderki rankingu WTA była nie tylko wyrazem frustracji, ale też ogromnej samokrytyki, która – jak sama przyznała – ma jej pomóc w dalszym rozwoju jako zawodniczki.
Walka o każdy punkt
Mecz z Sabalenką był jednym z najbardziej wymagających spotkań sezonu. Obie tenisistki prezentowały najwyższy poziom – fizyczny, techniczny i mentalny. Przez ponad dwie i pół godziny trwała batalia, w której raz jedna, raz druga zawodniczka miała inicjatywę. W decydującym secie Sabalenka prowadziła 4:1, a jej agresywny styl gry wydawał się nie do zatrzymania.
Świątek jednak zdołała się pozbierać i doprowadzić do wyrównania. Dzięki serii znakomitych returnów i większej precyzji w wymianach, zdołała wrócić do gry. Jednak nawet pomimo tego mentalnego powrotu, Polka nie była zadowolona z całokształtu swojej gry.
– „Czułam, że jestem pół kroku za nią. Że reaguję, zamiast dyktować grę. A to nie jest styl, który daje mi zwycięstwa. Muszę być bardziej obecna na korcie, nie tylko fizycznie, ale i mentalnie” – mówiła wyraźnie rozczarowana.
Rzadki moment słabości
Dla kogoś, kto obserwuje karierę Świątek z bliska, jej wypowiedź po meczu z Sabalenką była czymś rzadkim. Zazwyczaj zachowuje dystans i chłodną głowę, bez względu na wynik. Tym razem jednak Polka przyznała, że nie była sobą – że dała się zepchnąć do defensywy i że brakowało jej pewności w kluczowych momentach.
– „W takich chwilach muszę być bardziej zdecydowana. Nie wolno mi czekać, aż przeciwniczka popełni błąd. Sabalenka rzadko daje takie prezenty. Dziś akurat dała, ale nie mogę na to liczyć. To nie jest plan na wygrywanie turniejów” – zaznaczyła z dużym naciskiem.
Jej słowa odbiły się szerokim echem w środowisku tenisowym. Eksperci zauważyli, że Świątek – mimo młodego wieku – ma bardzo dojrzałe podejście do swoich porażek. Nie szuka wymówek
, nie obwinia warunków ani