*Hurkacz był murowanym faworytem w półfinale. 62 minuty i po wszystkim**
*Kraków, 24 maja 2025 r.*
Wielu kibiców tenisa spodziewało się, że Hubert Hurkacz bez większych problemów poradzi sobie w półfinale turnieju ATP 1000 w Warszawie. Polski tenisista, który od kilku sezonów utrzymuje się w czołowej dziesiątce rankingu ATP, miał zmierzyć się z młodym, utalentowanym, ale znacznie mniej doświadczonym rywalem – 21-letnim Brazylijczykiem, Enzo Ribeiro. Tymczasem już po 62 minutach wszystko było jasne – Hurkacz odpadł z turnieju, przegrywając w dwóch setach 3:6, 2:6.
### **Początek meczu – pierwsze niepokojące sygnały**
Mecz rozpoczął się od szybkiego brejka Ribeiro, który już w pierwszym gemie wykorzystał słabsze zagranie Polaka. Hurkacz, zwykle pewny w serwisie, tym razem nie mógł znaleźć rytmu. Jego pierwszy serwis działał tylko w 45%, a Brazylijczyk bezlitośnie atakował drugie podanie.
– To było dziwne. Hubert zwykle jest bardzo stabilny, a dziś od początku wyglądał na rozstrojonego – komentował po meczu Tomasz Wiktorowski, były trener Agnieszki Radwańskiej.
Mimo że kibice na stołecznym Stadionie Legii wierzyli w odwrócenie losów spotkania, Hurkacz nie znalazł sposobu na przełamanie defensywy rywala. Ribeiro, znany z doskonałego odbioru i szybkości na korcie, nie dawał Polakowi żadnych szans.
### **62 minuty i koniec marzeń**
Drugi set był jeszcze bardziej jednostronny. Hurkacz popełniał nietypowe błędy, a jego forhend, który zwykle jest jego najsilniejszą bronią, tym razem zawiódł. Ribeiro, wykorzystując każdą okazję, grał agresywnie i nie pozostawiał złudzeń – to on dyktował warunki gry.
– Nie wiem, co się stało. Czuję, że nie udało mi się dziś pokazać swojego tenisa. Enzo grał świetnie, ale ja po prostu nie byłem dziś sobą – przyznał Hurkacz na konferencji prasowej.
Kiedy sędzia ogłosił koniec meczu, na trybunach zapadła cisza. Kibice, którzy przybyli, by dopingować swojego faworyta, byli w szoku. Tymczasem Ribeiro, który dopiero w tym sezonie wszedł do pierwszej pięćdziesiątki rankingu, świętował największe zwycięstwo w karierze.
### **Co poszło nie tak?**
Eksperci od razu zaczęli analizować przyczyny tak słabej gry Hurkacza. Niektórzy wskazywali na możliwe problemy fizyczne – w trzecim gemie drugiego seta Polak wydawał się narzekać na lewe kolano, ale później zaprzeczył, jakoby kontuzja miała wpływ na wynik.
– Nie, to nie była kwestia zdrowia. Po prostu nie znalazłem dziś rozwiązania – mówił.
Inni spekulowali, że problem mógł leżeć w przygotowaniu mentalnym. Hurkacz, który w ostatnich miesiącach notował świetne wyniki, mógł nie docenić rywala. Ribeiro, choć mało znany szerszej publiczności, w tym sezonie pokonał już kilku czołowych tenisistów, w tym Holendra Tima van Rijthovena i Amerykanina Tommy’ego Paula.
### **Reakcje po meczu**
W mediach społecznościowych zawrzało. Wielu fanów wyrażało rozczarowanie, ale byli i tacy, którzy bronili Hurkacza, przypominając, że każdy zawodnik ma prawo do słabszego dnia.
– To tylko jeden mecz. Hubert wciąż jest w świetnej formie i na pewno wróci jeszcze silniejszy – napisał na Twitterze były tenisista, Wojciech Fibak.
Tymczasem Ribeiro, który w niedzielę zagra swój pierwszy finał turnieju ATP 1000, nie krył emocji:
– To niesamowite uczucie. Hurkacz to świetny zawodnik, ale dziś udało mi się zagrać jeden z najlepszych meczów w życiu. Nie mogę doczekać się finału!
### **Co dalej z Hurkaczem?**
Porażka w Warszawie oznacza, że Polak straci kilka miejsc w rankingu ATP, ale wciąż pozostanie w czołowej piętnastce. Jego najbliższym celem będzie teraz Wimbledon, gdzie w zeszłym roku doszedł do półfinału.
– Wiem, że muszę wrócić do pracy. Ten mecz to dla mnie lekcja pokory – podsumował Hurkacz.
Czy ta porażka okaże się tylko przysłowiową „wpadką”, czy może sygnałem, że polska gwiazda tenisa potrzebuje zmian? Czas pokaże. Na razie kibice mogą tylko trzymać kciuki, by „Hubi” szybko wrócił do swojej najlepszej formy.
**Autor: Marek Kowalski**