Granice politycznej debaty przekroczone? Czarnek uderza w PO. “Macie krew na rękach, hipokryci”
W polskiej polityce nie brakuje ostrych wypowiedzi, ale najnowsze słowa Przemysława Czarnka – posła PiS i byłego ministra edukacji – wywołały szczególne poruszenie. Podczas sejmowej debaty nad bezpieczeństwem i polityką migracyjną rządu, Czarnek w emocjonalnym wystąpieniu skierował oskarżenia w stronę Platformy Obywatelskiej, mówiąc: „Macie krew na rękach, hipokryci!”
Emocjonalna wymiana zdań
Wystąpienie Czarnka miało miejsce w trakcie burzliwej debaty nad wnioskiem o votum nieufności wobec ministra spraw wewnętrznych i administracji, Tomasza Siemoniaka. Opozycja zarzucała mu bierność i brak kontroli nad napływem nielegalnych migrantów. W odpowiedzi, przedstawiciele PiS bronili obecnej władzy i atakowali poprzednie rządy PO-PSL.
Czarnek postanowił pójść o krok dalej. – „To wy otwieraliście granice, wy przymykaliście oczy na nielegalną migrację, to wy rozbroiliście polską Straż Graniczną, a teraz macie czelność mówić o bezpieczeństwie?” – grzmiał z mównicy sejmowej.
Jego najostrzejsze słowa padły jednak na koniec. – „Macie krew na rękach. Hipokryci. Wasze decyzje doprowadziły do tragedii Polaków, którzy padli ofiarą przemocy ze strony nielegalnych migrantów” – powiedział Czarnek, wzbudzając ogromne oburzenie w ławach opozycji.
Reakcje opozycji
Wypowiedź ta spotkała się z natychmiastową reakcją przedstawicieli KO, Lewicy i Trzeciej Drogi. Marcin Kierwiński z PO określił słowa Czarnka jako „absolutnie skandaliczne” i „przekroczenie wszelkich granic cywilizowanej debaty politycznej”. – „Nie pozwolimy na to, by ktoś w Sejmie bezkarnie oskarżał nas o śmierć ludzi. To już nie jest polityka, to nienawiść” – mówił na konferencji prasowej.
Z kolei posłanka Lewicy, Magdalena Biejat, zapowiedziała złożenie wniosku o ukaranie Czarnka przez Prezydium Sejmu. – „Takie słowa nie mogą pozostać bez reakcji. Sejm nie może być miejscem nienawiści i pomówień” – powiedziała.
PiS broni Czarnka
Choć wielu obserwatorów politycznych było zszokowanych tonem wypowiedzi Czarnka, jego partyjni koledzy stanęli w jego obronie. Rzecznik PiS Rafał Bochenek stwierdził, że emocje Czarnka były „uzasadnione”, a jego słowa „odzwierciedlają głębokie zaniepokojenie Polaków”.
– „Nie chodziło o personalne oskarżenia, ale o pokazanie skutków błędnej polityki migracyjnej PO, która w latach 2011–2015 doprowadziła do osłabienia granic” – tłumaczył Bochenek.
Eksperci: groźna retoryka
Politolodzy przestrzegają jednak przed eskalacją języka w debacie publicznej. Dr Anna Materska-Sosnowska z Uniwersytetu Warszawskiego powiedziała w rozmowie z mediami, że „słowa o krwi na rękach” przekraczają granice retoryki parlamentarnej i mogą prowadzić do dalszej polaryzacji społeczeństwa.
– „To już nie jest tylko ostrzejsza debata – to próba moralnej dehumanizacji przeciwnika. A takie praktyki są groźne dla demokracji” – dodała.
Co dalej?
Sprawa wypowiedzi Czarnka zapewne będzie miała ciąg dalszy – zarówno w Sejmie, jak i w mediach. Wniosek o ukaranie posła może trafić pod obrady Prezydium, ale także stać się elementem szerszej dyskusji o granicach wolności słowa w polityce.
Nie ulega wątpliwości, że emocje w polskim parlamencie sięgają zenitu. Ale czy brutalizacja języka nie oddala polityków od rozwiązywania realnych problemów obywateli? W tej atmosferze jedno jest pewne – kompromis staje się coraz trudniejszy do osiągnięci