Czarne chmury zbierają się nad Igą Świątek tuż przed rozpoczęciem Roland Garros 2025. Choć Polka uchodzi za faworytkę turnieju, nie brakuje sygnałów ostrzegawczych, które mogą zwiastować trudną drogę do obrony tytułu.
Największym zagrożeniem wydaje się być nie forma sportowa, lecz narastające napięcie psychiczne i presja oczekiwań. Iga, jako trzykrotna mistrzyni Paryża, staje się celem dla każdej zawodniczki w stawce. Każdy mecz to dla niej nie tylko walka o awans, ale również obrona pozycji numer jeden. Taka sytuacja wymaga ogromnej odporności mentalnej, a Świątek już w poprzednich tygodniach dawała sygnały zmęczenia intensywnym sezonem i medialną uwagą.
Do tego dochodzą kontuzje, o których niewiele mówi się oficjalnie, ale które mogą mieć wpływ na jej grę. Nawet drobne urazy mogą zaważyć na wyniku na wymagających fizycznie paryskich kortach ziemnych. Ponadto rywalki coraz lepiej odczytują jej styl – Aryna Sabalenka, Elena Rybakina czy Coco Gauff wyraźnie zbliżyły się poziomem do Polki i są realnym zagrożeniem.
Niepokój budzi też brak świeżości w grze – mniej zaskakujących zagrań, momentami przewidywalna taktyka. Jeśli Świątek nie odnajdzie w sobie sportowej świeżości i luzu, które towarzyszyły jej triumfom w poprzednich latach, może mieć trudności z dojściem nawet do finału.
Roland Garros 2025 może być dla Igi Świątek sprawdzianem nie tylko umiejętności tenisowych, ale przede wszystkim odporności psychicznej. Czarne chmury nie muszą oznaczać burzy – ale tylko ona może je r
ozwiać.