Co za mecz Polek na ME! Było 17:17 i stało się to. Miazga
W czwartkowy wieczór kibice siatkówki na całym kontynencie wstrzymali oddech. Polska reprezentacja kobiet, rywalizująca na Mistrzostwach Europy w Wiedniu, rozegrała jedno z najbardziej emocjonujących spotkań w historii tej dyscypliny. Mecz ćwierćfinałowy przeciwko Serbii, który z góry zapowiadał się na zaciętą rywalizację, przeszedł do annałów nie tylko polskiej, ale i światowej siatkówki. Kluczowy moment nadszedł, gdy na tablicy wyników widniało 17:17 w decydującym secie. Co stało się później, trudno opisać słowami. Była to absolutna miazga – pokaz siatkarskiej klasy, determinacji i woli walki.
Początek pełen napięcia
Mecz od pierwszych minut trzymał w napięciu. Serbki, aktualne mistrzynie świata, rozpoczęły grę z ogromnym impetem, chcąc pokazać swoją dominację na parkiecie. Polki jednak nie zamierzały oddać pola tak łatwo. Pierwszy set był prawdziwą wojną nerwów. Obie drużyny grały punkt za punkt, a żaden z zespołów nie potrafił wypracować znaczącej przewagi. Przy stanie 23:23 wszystko zależało od precyzji serwisu i chłodnej głowy w końcówce. Polki, dzięki znakomitemu blokowi Zuzanny Góreckiej i skuteczności Olivii Różański w ataku, wygrały pierwszą partię 27:25.
– „To był idealny początek, ale wiedziałyśmy, że to dopiero początek bitwy” – mówiła po meczu kapitan Joanna Wołosz.
Serbki wracają do gry
Drugi i trzeci set to prawdziwy popis gry zespołu Serbii. Ich kapitan, Tijana Bošković, nieprzypadkowo uznawana za jedną z najlepszych siatkarek świata, zdominowała siatkę. Jej potężne ataki były praktycznie nie do zatrzymania. Polki miały problemy z przyjęciem zagrywki i organizacją gry, co przełożyło się na przegranie dwóch kolejnych partii do 20 i 18.
– „W takich momentach trzeba wierzyć w swoje umiejętności i nie dać się złamać” – komentowała po meczu trenerka Stefano Lavarini, chwaląc swoje zawodniczki za determinację.
Przy wyniku 1:2 Polki stanęły pod ścianą, ale po raz kolejny udowodniły, że ich siła tkwi w zespołowości i nieustępliwości.
Czwarty set – narodziny bohaterki
Czwarta partia była pokazem siatkarskiego kunsztu ze strony biało-czerwonych. Kapitalnie spisywała się Magdalena Stysiak, która wzięła na siebie odpowiedzialność za wynik i niemal w pojedynkę zdobywała kolejne punkty. Z kolei Agnieszka Korneluk dominowała w bloku, skutecznie zatrzymując ataki Bošković. Przy stanie 24:22 Polki miały piłkę setową, którą wykorzystały dzięki asowi serwisowemu Martyny Łukasik.
Decydujący, piąty set zapowiadał się na prawdziwy dreszczowiec.
Historia pisze się na naszych oczach
Tie-break od samego początku był niezwykle zacięty. Serbki prowadziły 8:6 przy zmianie stron, ale Polki nie zamierzały odpuszczać. Kluczowy moment nadszedł, gdy na tablicy wyników pojawiło się 17:17.
Wtedy stało się coś, co można określić mianem siatkarskiego cudu. Polki, dzięki fenomenalnej grze w obronie Marii Stenzel i precyzyjnym rozegraniom Joanny Wołosz, zaczęły budować przewagę. Kluczową akcję rozegrała Stysiak, która najpierw efektownie obroniła trudny atak Bošković, a chwilę później zakończyła długą wymianę potężnym zbiciem z lewej flanki. Serbki były w szoku, a polska ławka eksplodowała z radości.
Ostatni punkt meczu padł po niesamowitym bloku duetu Korneluk – Górecka, który dosłownie “zamknął drzwi” Tijanie Bošković. Wynik 19:17 dla Polski oznaczał jedno – awans do półfinału i sensacyjne wyeliminowanie faworytek turnieju.
Reakcje po meczu
– „To była walka do ostatniej kropli potu. Dziewczyny pokazały dzisiaj, co to znaczy walczyć z sercem” – mówił wzruszony trener Lavarini.
W podobnym tonie wypowiadały się zawodniczki.
– „To był najcięższy mecz w mojej karierze, ale wiedziałyśmy, że możemy wygrać, jeśli będziemy razem” – podkreślała Magdalena Stysiak, która została wybrana MVP spotkania.
Media na całym świecie zachwycały się postawą polskiego zespołu. Włoski La Gazzetta dello Sport pisał o „niezłomności polskich siatkarek”, a francuski L’Équipe określił mecz mianem „klasyku, który przejdzie do historii”.
Kibice w euforii
Polscy kibice, którzy wypełnili halę w Wiedniu, stworzyli niesamowitą atmosferę. Po ostatnim gwizdku sędziego rozpoczęła się wielka fiesta. W mediach społecznościowych pojawiły się tysiące wpisów wychwalających Polki.
– „Ten mecz to było coś niesamowitego. Dziewczyny, jesteście wielkie!” – pisał na Twitterze były reprezentant Polski, Sebastian Świderski.
Co dalej?
Zwycięstwo nad Serbią otwiera Polkom drogę do medalu, ale przed nimi kolejne wyzwania. W półfinale zmierzą się z reprezentacją Turcji, która również prezentuje znakomitą formę.
– „Nie mamy czasu na świętowanie. Skupiamy się na kolejnym meczu” – zapowiedziała kapitan Joanna Wołosz.
Jedno jest pewne – po takim meczu Polki udowodniły, że mogą wygrać z każdym. Jeśli utrzymają ten poziom gry, marzenie o złotym medalu wcale nie jest nierealne.
Mecz z Serbią przejdzie do historii jako dowód na to, że w sporcie wszystko jest możliwe, a wiara i determinacja mogą pokonać nawet największych faworytów.
Polki – dziękujemy za ten wieczór pełen emocji i trzymamy kciuki za dalsze sukcesy!