Było już 6:2, 3:0 dla Świątek. Aż stało się coś niewytłumaczalnego. „Koniec”
Iga Świątek wydawała się pewnie zmierzać po kolejne zwycięstwo. Po wygranym pierwszym secie 6:2 i prowadzeniu 3:0 w drugim, nic nie zapowiadało dramatycznego zwrotu akcji. Dominowała rywalkę, grała agresywnie, a jej uderzenia miały precyzję i moc. Kibice byli przekonani, że to tylko kwestia czasu, zanim Polka zamknie mecz i awansuje do kolejnej rundy.
Aż nagle wszystko się zmieniło. Świątek zatrzymała się w pół kroku, złapała się za biodro i z bólem spojrzała w stronę swojego boksu. Próbowała jeszcze wznowić grę, ale po kilku kolejnych wymianach było jasne, że coś jest nie tak. Jej ruchy stały się ograniczone, serwis stracił siłę, a rywalka zaczęła to wykorzystywać.
Przy stanie 3:2 Iga podeszła do sędziego, chwilę z nim rozmawiała, po czym podniosła rękę w geście rezygnacji. „Koniec” – padło z ust arbitra, a na trybunach zapanowała cisza. Świątek skreczowała, oddając mecz walkowerem.
Na razie nie wiadomo, jak poważny jest uraz, ale jej gesty sugerowały, że to coś więcej niż chwilowy dyskomfort. Czy to oznacza dłuższą przerwę od gry? Czy wpłynie to na jej występy w kolejnych turniejach? Kibice z niepokojem czekają na oficjalne informacje. Jedno jest pewne – to był dzień, który miał wyglądać zupełnie i
naczej.